Blisko też nie było, ale bez przeszkód i nie niepokojeni przez wolontariuszy ministerstwa finansów prowadzących spontaniczne zbiórki pieniędzy przy drogach, o 9:30 dotarliśmy do Wałcza.
Jako, że przyjechało więcej uczestników niż się zadeklarowało i proporcja sił między "dobrymi" i "złymi" była mocno zaburzona na korzyść "dobrych", zostaliśmy przekierowani do "złych". Nasza wspaniała 5tka wcale nie poprawiła tej zaburzonej proporcji.
Świąteczny Prezent organizowany przez ekipę Black Hawk z Wałcza, nie jest imprezą z wielowątkowym, wielogodzinnym scenariuszem. Jak to powiedział jeden z organizatorów:
"Scenariusz jest prosty jak budowa cepa".
W pierwszej części broniliśmy cukierków na drzewie (chyba to była jakaś pozoracja choinki), w drugiej części, działa obsługiwanego przez wiedźmę (co by nie było za lekko, cały czas podało). Niestety nie mieliśmy okazji wykonać chociaż jednego małego kontrataku, bo cały czas broniliśmy się w okrążeniu przed wielokrotnie liczniejszymi przeciwnikami.
Organizatorzy byli przebrani, były gadżety, widać, że nie mało pracy kosztowało przygotowanie. Wszystko zrobione z poczuciem humoru, nastawione na relaksacyjną wymianę kompozytu (zobaczyć Świętego Mikołaja biegnącego z giwerą przez poligon - bardzo ciekawe doświadczenie). Samo strzelanie trwało trochę za krótko, przyjechać z Poznania, żeby postrzelać 2h, pozostawiło niedosyt. Jak się okazało, nie strzelać tam jechaliśmy.
Punktem kulminacyjnym imprezy było ognisko. A czego tam nie było!Na początek barszcz z uszkami! Ciasteczka! Losowanie prezentów! Czekolady dla kierowców!A dla niekierowców słynna Kawóweczka!
Przy ognisku obaliliśmy 0.7 Kawówki(oczywiście oprócz naszego kierowcy Fusha - tak mi przykro kolego), popiliśmy destylowaną śliwką, pogadaliśmy, pośmialiśmy i bardzo dobrych humorach wróciliśmy do domów.
Z tego miejsca chciałbym podziękować organizatorom za trud włożony w organizację - Birk liczymy, że w tym roku zrobicie milslima.
Autor: Felek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz