11 listopada 2018

HIDDEN & DANGEROUS IV

10-11.11.2018



W dniu 10.11.2018 wzięliśmy udział w czwartej odsłonie lokalnego "mini-milsimu" Hidden & Dangerous. Impreza odbyła się w opuszczonej bazie wojskowej pod Poznaniem i przewidziana była na max 12 godzin. Do gry przystąpiliśmy w składzie 4 osób, kompletnie nieprzygotowani, bez żadnych ustaleń, bez planu działania, bez wyznaczonego dowódcy, a 2 z 3 GPS'ów okazały się zupełnie nieprzydatne. Na domiar złego, śmigło, które miało nas przetransportować na miejsce zrzutu, zostało zestrzelone: 


Na szczęście zderzenie z glebą skończyło się tylko jednym rannym. Szybkie opatrzenie i wbiliśmy w las. Teraz należało odnaleźć się w terenie i wyznaczyć trasę na pierwszy punkt z towarem. W oddali słychać już było nadlatującą kolejną ekipę, ruszyliśmy więc na ustalone koordynaty. Do pierwszej tego dnia lokalizacji dotarliśmy dość szybko. Na miejscu okazało się jednak, że nie ma zasobnika. Mimo długich poszukiwań nie udało się go odnaleźć. Lekko podkurwieni ruszyliśmy w kolejne miejsce gdzie szczęśliwie odzyskaliśmy pierwszą paczkę. Zdobywanie kolejnych punktów wyglądało podobnie: w miarę szybka nawigacja przez las, zastyganie i nasłuchiwanie od czasu do czasu, podejście pod punkt z ubezpieczeniem. Zdarzyło się kilka razy, że w niedużej odległości słychać było wyraźnie przemieszczanie się wroga. Zalegaliśmy wtedy na glebie kilka długich minut i nasłuchiwaliśmy. W tej grze nastawieni byliśmy na zrywanie kontaktu. Strzały miały paść tylko w ostateczności. W ciągu ok 3,5h odwiedziliśmy wszystkie koordynaty. W dwóch z nich, mimo długich poszukiwań, nie znaleźliśmy zasobników z towarem. 


Okno zadania głównego mieliśmy wyznaczone na 21.30-21.45. Ok 21.00 zrobiliśmy sobie mały odpoczynek w okolicy bunkra, a o 21.30 byliśmy gotowi do akcji. Tu popełniliśmy mały błąd i podzieliliśmy się na dwa zespoły. Jeden miał wejść z czapy, drugi z boku. Wskutek utraty łączności straciliśmy długie minuty na zsynchronizowanie wejścia. W końcu jednak się udało i cała akcja skończyła się pomyślnie, choć mieliśmy jednego rannego. Teraz pozostało jeszcze przeprowadzenie bezpiecznego EXFIL'u. Z tym też nie było problemu i krótko po 22.00 byliśmy już na parkingu.


Noc, brak łańcucha dowodzenia, skryte działanie w małych grupach na wrogim terenie, wszyscy przeciwko wszystkim - to jest zawsze przepis na udaną imprezę i do takich zaliczamy H&D IV. Wielkim plusem był też zakaz używania optoelektroniki bo po pierwsze wyrównywał szanse, a po drugie powodował, że gracze zdani byli wyłącznie na własne zmysły, co z kolei podnosiło poziom emocji.

26 sierpnia 2018

AEGIS SpecOps 2018







TANO... miało być nas pięciu... 
TANO - pięć w języku Suahili



SZLAK BOJOWY TANO5

Kryptonim Operacyjny TANO5

2015
Osiągnięcie lokalizacji Zajączki
Zgłoszenie gotowości do podjęcia działań
Przejęcie skrzynki z nadajnikiem
2020
Załadowanie i wyjazd pojazdem na teren operacji
2030
Desant w punkcie INFIL 34UDE2715831948
2100
Rozpoczęcie gry 34UDE2753731972
2115
Kontakt z niezidentyfikowanym oddziałem używającym latarek 34UDE2773932150
Ciche zerwanie kontaktu. Nie zaobserwowano żadnej akcji pościgowej
2145
Pozycja 34UDE2789232849, kontakt z niezidentyfikowanym pojazdem wyposażonym w szperacz, lub mocna latarkę z kierunku północnego
Wycofanie i zmiana kierunku marszu
22.30
Pozycja 34UDE2932033278. Widoczny kontakt z kierunku Wysokiej Wsi, pojazd, szperacz, latarka. Zmiana kierunku marszu. Podejmowanie prób bezpiecznego przekroczenia drogi prowadzącej z Wysokiej Wsi do Janowa.
2330
Bezpieczne przekroczenie drogi na pozycji 34UDE2975033008
0000
Bliski kontakt z jeleniem 34UDE3004133085
0200
Przekroczenie drogi w punkcie 34UDE3030232160
Próba przedarcia się wąwozem na południe. Nieudana ze względu na mocno podmokły teren
0210
Ponowne przekroczenie drogi, Dalszy marsz na południowy wschód
0520
Podjęcie danych wywiadowczych, pakietu medycznego oraz napojów regenerujących w okolicach pozycji 34UDE3133229390
0600 - 0630
Pozycja 34UDE3117529945 „przerwa regeneracyjna”, ustalenie dalszego planu działania, obserwacja „wędrujących skrzynek”
0630
wyruszenie w kierunku północno wschodnim w celu podjęcia skrzynki
0930-1130
liczne kontakty „dźwiękowe” z pojazdami z każdej strony świata
1130
kontakt (bardzo bliski 10m) z niezidentyfikowanym pojazdem terenowym w kolorze zielonym zaparkowanym przy drodze w okolicach pozycji 34UDE3372734272. Ciche zerwanie kontaktu. Brak reakcji ze strony ew. załogi pojazdu.
12.00
podejście w okolice punktu podjęcia danych wywiadowczych, obserwacja terenu
12.15
zaobserwowano pojazd wroga na pozycji 34UDE3348334695, z pojazdu wysypała się załoga, równocześnie na środku pola, pomiędzy aktualną pozycją TANO5, a pozycja pojazdu, zauważono 4 żołnierzy wroga. Wróg rozpoczął atak na pozycję TANO5 z ukrycia w wysokiej trawie gdzieś w okolicach pozycji 34UDE3364134732.
1220
TANO5 skutecznie zerwał kontakt z wrogiem wycofując się na pozycję 34UDE3421034413
1220-1330
próby przeniknięcia na zachód w celu podjęcia dalszych informacji wywiadowczych, zanotowano wiele kontaktów dźwiękowych, jednak w bezpiecznej odległości
1340
odpoczywający zespół TANO5 został zaatakowany w okolicach pozycji 34UDE3449033772 przez znacznie przewyższające liczebnością siły wroga. Po kilkuminutowej wymianie ognia dwóch operatorów TANO5 zginęło jeden operator został lekko ranny.
1350 Po zajęciu pozycji przez wroga. Ranny operator został opatrzony, a następnie zastrzelony. Wróg przejął skrzynkę z nadajnikiem zespołu TANO5






Zasobnik z wodą zdobyty nad ranem


Opinie i relacje uczestników

DRAGON:
Ogólnie
Impreza dobrze przygotowana. Była baza dla Chartów, którą widzieliśmy po zakończeniu. Każdy dostał nieśmiertelnik oraz kartę ran w wodoodpornym opakowaniu. W terenie przy skrzynkach z zadania FIND była woda, opatrunki oraz napoje w puszkach. Przed imprezą organizator dostarczył mapę i jasno określone zadania. Regulamin niestety dla nas zmienił się przed imprezą. Jeszcze na starcie dopytaliśmy o lokalizatory i dostaliśmy sprzeczne jak się kazało z regulaminem informacje. Szkoda, gdyż przy dużej obecności chartów w naszej okolicy moglibyśmy pokusić się o porzucenie nadajnika. Co prawda jego porzucenie już praktycznie wykluczałoby zwycięstwo w grze. Gdyż zdobycie dwóch nadajników dla trzech ludzi było nierealne.

Scenariusz
Scenariusz super prosty i jasny. Nie ma co wiele tu pisać. Jedni uciekają i robią zadania, a drudzy gonią. Przy tak nieskomplikowanym scenariuszu musi być dobrze i było.

Przygotowania
Zrobiliśmy spotkanie przed. Była analiza zadań, map i plan działania ustawiony na przetrwanie.

Impreza
Działaliśmy drużynowo. Komunikacja bardzo dobra. Wzajemne wsparcie. Super pomysł Beraniego na ustalenie planu awaryjnego przy każdym punkcie/obszarze większego zagrożenia. Dzięki temu bez szwanku wyszliśmy z zasadzki. Berani nieprzerwanie dbał o morale, dobrą kondycję fizyczną i psychiczną drużyny. Mieliśmy może za duże rozluźnienie przy ataku, w którym nas wyjęli, ale byliśmy zmęczeni już. 5h jazdy autem, 19h godzin imprezy, deszcze. Ja nie spałem nic, a chłopaki odlecieli przy jednym postoju może na 10min. No i ten szaleńczy galop przez pole, a później szybki marsz przez las. Potrzebowaliśmy nieco odpoczynku.

Podsumowanie
Z naszej strony bardzo wysoki poziom. Co zauważali nawet organizatorzy i inni gracze.

WNIOSKI
AEGIS to jedna z moich najlepszych imprez. Z całą pewnością będę chciał być na niej w przyszłym roku. Mam nadzieję że będzie nas tam wtedy więcej.

ELWO:

20 km tułaczki. Noc mimo zachmurzenia bardzo jasna, księżyc był niemal w pełni, delikatne chmury przepuszczały sporo odbitego światła.
Parowałem, po każdym postoju poruszałem się za dwoma plamami (dlatego tez nie chciałem zbytnio prowadzić w nocy), krople mi za dużo nie dały. Było dość zimno w nocy, a wiec postoje nie dłuższe niż parę minut (w bezpiecznych miejscach czasami z pół godzinki albo więcej). Nie czuliśmy zagrożenia, dostęp do aplikacji z namiarami na inne lokalizatory dawał nam pewność ze jesteśmy bezpieczni. Inne grupy były na apce, a ścigających słychać z kilometra. Jak się potem okazało większość uciekających poukrywała nadajniki i szli bez, my o tym nie wiedzieliśmy - nawet org na starcie powiedział ze nie można, (...). Od rana deszcz w zasadzie do naszej śmierci - narzekałem bardzo na deszcz, ale nie dlatego ze czułem spory dyskomfort, ale dlatego ze z każdą minutą upływał nam cenny czas aby wyschnąć przed kolejnym zmrokiem - gdyby nawet udało się przeżyć, ale nie wyschnęlibyśmy - prawdopodobnie musielibyśmy przerwać grę ze względu na zimno (nikt z nas się nie obładowywał zbędnym szpejem, jak polary, jedynie bielizna na zmianę, a ta i tak była mokra od munduru). Jechałem z mocno podburzonym morale, we trójkę nie mieliśmy szans podchodzić do większości zadań (dlatego skupiliśmy się na odnajdywaniu skrzynek). Znaleźliśmy jedną, na drugiej czekała na nas zasadzka - ktoś tam sobie założył, że SFSG trzeba rozjechać, pamiętali widocznie zeszłoroczne zmagania z nami, cytując 'mówili że jesteście zajebiści więc postawili sobie za punkt honoru was załatwić' - to było miłe, że takie wrażenie o nas mieli.  Podeszli nas, bo trochę zluzowaliśmy porty za mocno, ale uderzyło zmęczenie po 2 godzinnej ucieczce przez jakieś (...) moczary.

Berani i Dragon mieli niewyczerpane zapasy energii. Nie mogłem za nimi nadążyć, szli jak przecinaki, motywowali mnie. Berani dobrze robił mówiąc gdzie sie spotykamy lub zrywamy w trakcie kontaktu. Dzięki temu przy zasadzce na nas, wystarczyła komenda odwrót i wszyscy trzej biegliśmy przez kartoflisko w dokładnie podany punkt. Pościg dał sobie spokój. Później jeździli za nami w lasach próbując nas namierzyć.

Jestem zadowolony z wyjazdu - daliśmy rade, myślę, że gdybyśmy byli liczniejsi, to byśmy na pokonali tych co po nas przyszli (...) Szkoda, ale i tak się dobrze bawiliśmy. Unikanie kontaktów, planowanie tras i obmyślanie planów to też cenne doświadczenie.

BERANI:

Wytrwaliśmy ponad 19 godzin. W końcu nas dojechali. Warunki były 50/50. Ciepła noc zimny deszczowy dzień. W moim odczuciu noc była cięższa od poprzedniego edycji. zostaliśmy zdesantowani w terenie tak, że musieliśmy uciekać do lasu i na wzgórza. Prawie całą noc przedzieralismy się przez gesty las. Dzień to ulewa od rana do końca naszej gry. Skończyliśmy całkowicie przemoczeni. 
Mieliśmy już 20 km w nogach i szklankę wody w każdym bucie. Nie miałem suchej części garderoby na sobie. Myślę, że Elwo i Dragon mieli podobnie.
Musieliśmy odpocząć. Znaleźliśmy w sumie dobre miejsce, ale szturmowało nas 8 do 10 osób.Zlokalizowaliśmy nawet zagrożenie, ale nie mieliśmy już możliwości by uciekać. Postanowiliśmy się bronić. By to dobrze ocenić, musielibyśmy dokładnie opisać naszą pozycję jeszcze przed tym ostatnim postojem (...)

Zawiódł trochę regulamin, który został zmieniony w ostatniej chwili i wielu najemników tego nawet nie zarejestrowało. Już ok 15tej większość nadajników została zdobyta. W grze pozostali tylko ludzie którzy porzucali nadajniki. To była ta zmiana o której nie wiedzieliśmy.
Świetna współpraca Dragon i Elwo. Jak na trójkę dawaliśmy radę, skupieni na działaniu. Dziękuje za wyjazd.



Berani (SFSG)






12 sierpnia 2018

ASGARD SIEGE 9-12.08.2018




ASGARD SIEGE TRAILER

ASGARD SIEGE HIGHLITS

Relacja Berani

Może " to nie jest milsim", ale bardzo fajna impreza. Trochę bałaganu jak zwykle, ale na pewno mało jak na taką skalę. Scenariusz tym razem był do przewidzenia. Bierzemy miasto!
Może gdyby ktoś wcześniej przekazał (dowódcy!) żołnierzom o co chodzi mielibyśmy lepszą zabawę. Jak się na końcu okazało w tym roku Erimor, by zwyciężyć, musiał zdobyć jako min.:

1. przyczółek w mieście w ciągu pierwszych 3 godzin walk. (2 flagi)
 To się udało. Zdobyliśmy całą południową część miasta od City Hall wzdłuż drogi na wschód. (wchodziliśmy od wschodu). W tym czasie na odsiecz miastu miały wejść 2 kompanie Ostrawii, które miały zlikwidować nasz przyczółek (to się Ostrawii nie udało)

2. kolejnym Victory point to było zdobycie zaufania ludności cywilnej - ech ten larp. Po pierwsze tego nawet nie wiedzieliśmy, wiedział chyba tylko nasz Dowódca kompanii bo udzielał sie larpowo chyba sam jeden.

3. utrzymanie dominacji na terenach wokół miasta (flagi poza miastem) 6/4 na korzyść Erimoru

DOMINACJA

4. Utrzymanie dominacji w mieście - ca 60%-40% dla Ostrawii. Nie udało się zdobyć północnej części miasta, pomimo ciężkich walk.

Takie były w skrócie wyniki. Niektórzy mówili, że Erimor musiał wygrać, że wszystko było ustawione. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej ta wersja mi nie odpowiada. Jeżeli ktoś myślał, że zwycięstwo to tylko powtórzenie gry z ubiegłego roku (wykurzenie wroga z miasta) to tak mogło wyglądać, jednak po pierwsze zadania były tak skonstruowane, żeby Erimor działał z pojazdami poza miastem. Bez wsparcia pojazdów nie było szans na zdobywanie dalszych części miasta.

My przyczyniliśmy się mocno do zdobycia przyczółka.

Walczyliśmy o pierwsze dwa budynki i wszyscy zginęliśmy podczas szturmu na drugi.



Po respawnie rozpoczęliśmy chyba 16-to godzinną obronę budynku nr 416 i tym razem udało się nam go obronić.


Podczas obrony zginęło całe dowództwo kompanii Dragon. Mimo tego udało się nam poskładać wszystkie niedobitki z kompanii i przeorganizować obronę tak skutecznie, że utrzymaliśmy południe miasta nie tracąc przy tym żadnego z budynków.


To była naprawdę długa i ciężka noc. Ostrawia zorganizowała dwa potężne szturmy. Tym razem byliśmy znakomicie przygotowanie do ich odparcia i żaden z żołnierzy Ostrawii, żywy nie wyszedł z naszego budynku 😊

Zastosowaliśmy strategię obrony na piętrze, trzymając klatkę. W ruch poszły granaty, latarki i skoordynowana współpraca. Ta obrona nam się udała. Adrenalina buzowała w głowie podczas tych szturmów.

Drugiego dnia postanowiliśmy trochę podziałać poza miastem. Po zluzowaniu przez wyspane posiłki 😊, przeprowadziliśmy częściowo udany szturm na północne budynki. Częściowo, bo udało się nam dotrzeć dalej niż wszystkim innym zanim wszyscy zginęliśmy. Po respawnie w okolicach lotniska zajęliśmy lotnisko, przejęliśmy flagę i wraz z duńskim plutonem Bull zaatakowaliśmy ammo point w okolicach cmentarza na północy miasta.


Walka trwała dość długo. Początkowo mieliśmy duża przewagę i dawaliśmy w kość Ostrawii.


Niestety po raz kolejny zabił nas resp. Powinniśmy szybciej się zwinąć z tego miejsca, wtedy gdy mieliśmy jeszcze inicjatywę. Wróg wracając z respa wszedł nam na plecy i wybił nas. Lesson learned.


Powtórnie ożywieni patrolowaliśmy las, zdobywaliśmy flagi.


Następnie wyruszyliśmy na odsiecz oddziałom broniącym miasta. Wyszliśmy pięknie na plecy wroga usiłującego zdobyć budynek 417 i mieliśmy super zabawę eliminując dziesiątki żołnierzy Ostrawii. Następnie udaliśmy się na atakowany właśnie budynek dworca. Przyglądaliśmy się jak Erimor szturmuje budynek. Podczas przemieszczania się wzdłuż opanowanego już budynku, dostaliśmy Friendly Fire z budynku. Wszyscy byliśmy ranni. Następnie wróg - którego tam nie było 😊 dobił nas leżących pod ścianą. Tak się dla nas skończył Asgard Siege 2018.

Cieszę się, że byłem. Świetna atmosfera podczas walk powodowała, ze mimo gorąca, trudów walki, obciążenia, nie straciliśmy chęci do zabawy. I to pomimo gadania o "ustawionej grze". To prawda nie czuliśmy się wtedy zwycięzcami, ale po czasie na zimno myślę, że Erimor zrobił więcej tym razem. Ostrawia tylko/aż trzymała się swoich budynków. My przez cały czas szturmowaliśmy. Tych szturmów na pewno było więcej niż szturmów Ostrawii.


Wsparcie bassheada z jego zasięgiem jest niezrównane i należy to właściwie wykorzystywać. Szybki w działaniu i spostrzegawczy Wojtyła wiele razy uratował nam tyłek podczas obrony. Dragon nie był sobą, choroba go dopadła, ale dzielnie stawał do walki z Ostrawią i był żródłem wielu pomysłów na działanie.
Dowodzenie - dużo lepiej niż na poprzedniej edycji. Przynajmniej było osiągalne.

Głupie jest to, że nadal dowódcy traktują resztę uczestników jak mięso armatnie i nic im nie mówią. Może to się zmieni, jeżeli będziemy wszyscy się pytać, a nie oczekiwać, że nam powiedzą. Nie rozumiem skąd ta maniera. Podobno obawiali się, że wśród nas są szpiedzy Ostrawii, ale co po tym, kiedy jedyny wszystkowiedzący dowódca kompanii zginął szturmując w pojedynkę flagę? 😊
Relacja Basshead
Rozpoczęliśmy od desantu na południowej części terenu, na granicy obszaru gry (South Offgame Rd.), gdzie w ogólnym chaosie najbardziej chyba ogarniętym teamem okazał się SFSG. Szybko ustaliliśmy naszą pozycję w terenie oraz określiliśmy azymut dalszego marszu. Zostaliśmy oznaczeni jako "Czujka" i ruszyliśmy jako pierwsi wyznaczając trasę. Celem okazał się punkt w południowo-zachodniej części mapy, niedaleko respa Ostravii, skąd po krótkiej naradzie grupa ruszyła do pierwszego ataku.

Reszta streszczenia Beraniego jest wyczerpująca. Brakuje jedynie opisu szturmu Ammo Point przy punkcie D5 i przyległych do niego budynków 411 i 412 z dnia drugiego. Prawie cały oddział został wybity podczas szturmu na 411. Udało się go kilkadziesiąt minut utrzymać. Zdołałem przetrwać do przybycia posiłków, niestety była to akcja niefortunna. Pojazd podjechał od strony południowej i zatrzymał się na zasiekach - dalszy przejazd był niemożliwy. Niestety nie wiem co to była za drużyna, a właściwie kilka składających się z obcokrajowców.



Po użyciu dymu próbowali przebić się i wspomóc opanowane budynki 411 i 412, jednak silny ostrzał z naszego ukochanego "Muzeum" oraz południowo-wschodniej części miasta skutecznie im to uniemożliwiał. Dawałem ogień zaporowy pilnując ruin między budynkami 411 i 413 (Muzeum) ubijając tam pokaźną ilość Ostravian. Niestety świeża dostawa wrogich operatorów od strony południowo-wschodniej poskutkowała trafieniem i wyeliminowaniem mnie z dalszej akcji (byłem już ranny). Dołączyłem do chłopaków w południowym respie.



Jedyny niesmak wywołała u mnie ostatnia akcja, w której jak wspomniał Berani zostaliśmy trafieni z okna "czystego" budynku. Pomijając to, od strony miasta, na ulicy zebrała się pokaźna grupa "nieżywych" żołnierzy Ostravii, którzy na cały głos komentowali i wyśmiewali trwający właśnie szturm. Wcześniej, w sąsiedztwie wagonów także napotkaliśmy wrogich graczy bez szmat, na luzie rozmawiających i mających wszystko gdzieś.
Muszę jeszcze nadmienić, że nie mieliśmy większych problemów z komunikacją radiową przynajmniej wewnątrz teamu. Nie pamiętam jak było z HQ.

Plusy:
+ woda w respach;
+ zakwaterowanie;
+ wystarczająca ilość ciepłych posiłków oraz napojów przez cały czas trwania imprezy (pifpaf otwarty non-stop);
+ regularny transport do HQ;
+ sprawiedliwie rozmieszczone respy.

Minusy:
- brak klucza do pokoju;
- obowiązek noszenia kasku w budynkach - bezwzględnie (choć tu rozumiem organizatora);
- brak stanowiska do napełniania butli HPA, ponoć dostaliśmy jakąś do budynku 417 ale szybko się skończyła;
- za krótko padało 😊

Reasumując impreza udana jeśli o mnie chodzi i jeśli w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja, będę starał się na niej pojawić.

Relacja Dragon
ORGANIZATOR

Szkolenia, turnieje
Niestety nie mogę się tutaj wypowiedzieć. Miałem być na dwóch szkoleniach i na turnieju z ostrej i IPSC, ale jak wiecie choroba rozwaliła mi plany i zdążyłem tylko na niecałą dobę głównego punktu z agendy.

Ogólnie
Tutaj jak na poprzednim ASGARDzie wszystko na bardzo wysokim poziomie. Poczynając od identyfikatorów oraz mapy, parking, miejsca do noclegu, logistykę, a kończąc na zapleczu gastronomicznym (z czego akurat nie korzystałem).

Scenariusz
W moim odczuciu został przygotowany, albo wcześniej pod ERIMOR, albo moderowany w trakcie na korzyść naszej strony z wykorzystaniem elementów LARPu (cywili), tak aby wytłumaczyć zwycięstwo ERIMORU. Tak czy inaczej nie podobają mi się takie rozwiązania. Moim zdaniem moderacja nie powinna działać nigdy na kogoś stronę, a jedynie delikatnie wyrównywać szanse wynikające z różnic w sprzęcie czy doświadczeniu.

Dowodzenie
Dowodzenie na bardzo niskim poziomie. Oczekuję czegoś więcej niż tylko pleceń typu "wsiadaj na pakę, będzie zadanie". Z tego co wiem nie było żadnej odprawy. Nie ustalono też hasła. Próbowałem kilka razy porozmawiać z naszym dowódcą kompani o tym jak wygląda sytuacja i jakie są zadania. Na pierwsze nie wiele miał do powiedzenia, a co do drugiego to brakowało mu pomysłów na zrobienie czegokolwiek więcej niż trzymanie dwóch budynków na południu, czy też szarży od czasu do czasu na jakiś obiekt bez wsparcia pojazdów. Co do pojazdów to jak później się dowiedzieliśmy, to robiły inne zadania niż cała reszta. Poza tym był praktycznie brak łączności radiowej z dowódcą.

Podsumowanie
Moja niedyspozycja nie pozwoliła mi w tym roku cieszyć się tak tą imprezą jakbym chciał. Przed wyjazdem byłem nastawiony głównie na to co działo się przed strzelanką. Strzelanie było ok, ale wciąż brakuje tu lepszych dowódców i organizacji w polu. Wiedziałem, że będzie chaos, ale miałem nieco nadziei, po ich szkoleniu z dowodzenia, że będzie teraz z tym nieco lepiej. Co do sposobu wybierania zwycięzcy wydarzenia, to nie jest dobrze, że o punktach jakie składają się na ocenę dowiadujemy się na apelu kończącym event, bo przecież jak mamy się starać wygrać skoro nie wiemy co trzeba zrobić, aby przybliżyć się do zwycięstwa...


SFSG

Przygotowania
Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Zorganizowaliśmy spotkanie u Beraniego przed imprezą i obgadaliśmy co chcemy tam robić, jaki zabierzemy sprzęt, kiedy wyjeżdżamy i jak. Analizowaliśmy mapy i ukształtowanie terenu.

Impreza
Trzymaliśmy się razem. Działaliśmy w sposób zorganizowany. Trzymaliśmy szyk. Odparliśmy szturmy na budynek, co ukazała, iż uczymy się na naszych błędach. Na drugi dzień patrolowaliśmy południe obszaru i zdobyliśmy flagę. Mielibyśmy dwie, ale ktoś z dowodzenia zapomniał nam powiedzieć, że flagi nie działają po 1600. Patrol zakończyliśmy robiąc spustoszenie w szeregach przeciwnika atakujących nasz przyczółek w mieście.

Podsumowanie
Moim zdaniem imprezę uratowało nasze podejście do tematu i sposób działania.

WNIOSKI
ASGARD to dobra impreza. Ma swój klimat i jest dobrze (ma jeszcze niedociągnięcia) przygotowana od strony organizatora. Moim zdaniem nie należy się nastawiać tutaj na jakieś ambitne rozwiązania. Trzeba traktować tą imprezę jak wydarzenie czysto rozrywkowe. Korzystać ze szkoleń i turniejów (zwłaszcza, że są w cenie biletu).





18 maja 2018

Razwiedka 2018


NA miejsce przyjechaliśmy parę godzin przed rozpoczęciem symulacji. Chcieliśmy mieć więcej czasu na przygotowania, makijaż itp.

W tym roku w milsimie Razwiedka wzięli udział:
Fush - Dowódca, Elwo - Dowódca sekcji, Dragon, Wojtyła, Qwasiu, basshead, Berani









Ok. 22.00 Razwiedka 2018 rozpoczęła się odprawą. Nasz Team otryzmał kryptonim Bravo. Wskazano nam punkt, do którego mieliśmy się dostać do godz. 1.00

O 23.50 wesołą gromadą - 40 chłopa ruszyliśmy na pierwszy punkt.
prowadziła alfa, my po środku (brawo), charlie na końcu

Do celu wiodła piękna leśna droga niestety 1,5 km przed celem weszliśmy na przełaj w las stromo pod górkę. Tam też spotkaliśmy ukrytego przeciwnika który wyeliminował na starcie 3 osoby z charlie. W brawo jeden został ranny.




Tym przeciwnikiem okazał się ciemny las wypełniony kłodami i innymi pułapkami. Naliczyliśmy dziesiątki upadków powodując duże straty w układzie kostno-stawowym. Zbijając kolana, rozwalając piszczele, obijając barki, naciągając coś ważnego w nadgarstku.


Po dotarciu na miejsce dyslokacji każda z drużyn wyruszyła w swoją stronę ( na szczęście) dalej droga przez las. Niestety jeden z nas powłócząc nogą jak 100 letni paralita, postanowił wycofać się z akcji. Na co z ulgą i bananem na twarzy zareagowała reszta zostawiając go przy stercie drewna gdzieś środku lasu pełnego nazistów



Po jedynej słusznej decyzji o pozostawieniu rannego, w podskokach i na jednej nodze ruszyliśmy na wyznaczony punkt. Po przejściu ok. 1 kilometra zatrzymaliśmy się w sosnowym młodniku ok. 10 m od drogi. Przerwa trwała ok. 5 min. Było już jasno.



Nasz kamuflaż działa. Przechodzący drwal, a nawet Wróg (2 osoby) przechodząc drogą nie zauważył nas. Wiedząc, że mamy nawiązać kontakt z wywiadowcami w ilości 2 szt. wyskoczyliśmy na drogę i po 2 minutowym sprincie dopadliśmy wroga. Okazało się, że spacerująca para udawała się na parking o czym poinformowała nas krótkim Spier...j. Słabe to było. Dodam, że nie byli oznakowani. W sumie szkoda, że najpierw krzyczeliśmy, trzeba było od razu "walić po portkach" a potem się pytać.


Po tej krótkiej "spinie" udaliśmy się na wyznaczony punkt. Przejęliśmy go obstawiliśmy perymetry i zgodnie z rozkazem czekaliśmy do 9.00. W tym czasie 50% składu trzymało wartę, a reszta odpoczywała. Po godzinie nastąpiła zmiana.

O 8.55 Dowódca poszedł na "dwójeczkę". O 9.00 z niewiadomych przyczyn 3 m od naszej pozycji wystrzeliła petarda. Hałas i poruszenie jakie wywołała w naszych szeregach było godne dobrego thrillera wymieszanego z niezłą komedią. Postanowiliśmy zbadać miejsce wybuchu.

W jego okolicy napotkaliśmy zasobniki, jak się potem okazało z Plutonem. Nie znając jeszcze składu chemicznego ładunku opróżniliśmy pojemniki w poszukiwaniu informacji co z tym fantem zrobić. Materiał rozszczepialny :) do teraz poniewiera się w okolicy bunkra.

Dowódca skontaktował się z Gienerałem, który zdziwiony naszym odkryciem nakazał ponowne ukrycie zasobników. Niestety cały Pluton nie wrócił do pojemników :).



Udaliśmy się na szczyt Moszna. Po drodze mieliśmy bliskie spotkanie (10 m) z Polakami, którzy jednak nas nie zauważyli. Dobrze działa ten kamuflaż. Na szczycie Moszny Gienerał przekazał nam dalsze informacje. Mieliśmy oczekiwać do 11.00 na koordynaty z których mieliśmy podjąć ładunek i przetransportować go na Włodarza. Zaszyliśmy się w sosnowym zagajniku ok. 10.00. O 11.00 przyszły koordynaty. To był ten sam punkt, w którym zostawiliśmy Pluton i puste zasobniki (800 m).

Udaliśmy się na wyznaczone miejsce. Zostawiliśmy plecaki 200 m przed bunkrem i skrycie podeszliśmy na miejsce. Spodziewaliśmy się kontaktu. I tu niespodzianka. Nie było kontaktu i zasobników. Po sprawdzeniu terenu, podczas reorganizacji na szczycie bunkra zauważyliśmy podchodzącego wroga. Na początku było dwóch, ale potem się zaczęło 3, 4, 5, 6,7, 8, 9... zauważyli nas. Otworzyliśmy ogień, chyba zraniliśmy zwiadowcę , który już nas flankował. Dowódca podjął jedynią słuszną decyzję. Zerwanie kontaktu, prze pole minowe... Pamiętacie "dwójeczkę" Dowódcy z rana?

Po przejściu przez "pole minowe" zniknęliśmy bardzo szybko z zagrożonego terenu. Wyznaczyliśmy nową trasę i udaliśmy się w kierunku Włodarza.


Po trudnych podejściach ok. 13.50 dotarliśmy do skrzyżowania pod Włodarzem, gdzie dostaliśmy na radiu rozkaz flankowania oddziału WP walczącego z Alfą i Charlie. Nasz manewr miał pomóc im w ostatecznym wyeliminowaniu oddziału wroga i przejęciu zasobników z Plutonem, które jak się okazało przejęli Polacy. Wyszliśmy na flankę. Może trochę za późno. Nie udało się całkowicie odciąć wroga. Jeden z Polaków (niestety nie w WZ-cie) podając się za Whiski Cola (nasze hasło) ranił trzech naszych.
Podczas udzielania pomocy rannemu dostał kolejny. Na szczęście Dowódca z dwoma żywymi postrzelili Wroga i ostatecznie wzięli go do niewoli.


Poskładaliśmy się i udaliśmy się na skrzyżowanie, które już było całkowicie opanowane przez nasze siły.
Dowódca naszej strony udał się na negocjacje z Rosjanami. Chciał im sprzedać zasobniki z Plutonem przejęte od Polaków... Gdyby wiedział, że Pluton został przy bunkrze... :)
Dostaliśmy rozkaz ubezpieczania skrzyżowania wraz z innymi drużynami. Każda sekcja zajęła inny sektor przy skrzyżowaniu. Generalnie wokół panowało rozprężenie. Pozostałości wojsk polskich nawoływały się bezskutecznie na radiu (przejęliśmy częstotliwość od jeńca). Przez godzinę nic się nie działo.

Po tym czasie skrzyżowanie zostało zaatakowane. Nasza sekcja zwiadu znalazła się pod ogniem Dowódca wydał rozkaz zerwania kontaktu. Jednak sytuacja i pozycja wydawała się na tyle bezpieczna, że po chwili sekcja wsparcia z dowódcą przeskoczyła na pozycję zwiadu.

Ogień wroga się jednak nasilił i momentalnie zlikwidował całą sekcję zwiadu, raniąc dodatkowo jednego z nas. Po opatrzeniu, pozostałości SFSG wycofały się osłaniając się nawzajem. Wycofaliśmy się w celu zreorganizowania i przemyślenia następnych działań. Po jakimś czasie dostaliśmy informację o zakończeniu rozgrywki.



Ok. 18.00 Razwiedka 2018 się zakończyła. Wróciliśmy w dobrych humorach na parking, gdzie spotkaliśmy się z resztą naszej grupy. W dobrych nastrojach wróciliśmy do Poznania ok. północy.

BERANI (SFSG)

23 lutego 2018

Manewry Górskie 2018



Ten wyjazd pozostanie w naszej pamięci jako jeden z najbardziej ekstremalnych pod względem niskiej temperatury. Temperatura otoczenia nie wrastała powyżej - 15 stopni C. Temperatura odczuwalna w nocy wynosiła nawet - 20 stopni C. 




W imprezie wzięli udział, od lewej Berani i Felek. 


Wytrwaliśmy i w dobrych humorach, zadowoleni z siebie zakończyliśmy imprezę w grupie 19 osób, których nie pokonał mróz i góry.









Poniżej AAR RAPIER (autor Dowódca ugrupowania bojowego Rapier - Kubix):
data: 23-24.02.2018
miejsce: Rudawy Janowickie
pogoda: od -10 do -15 stopni, każda (pełne zachmurzenie, zamieć śnieżna,lekkie chmury, słonecznie)
Liczebność zgrupowania bojowego RAPIER: 35 osób
23.02.2018
20:07 - wyjście z punktu bazowania do wysuniętej bazy przejściowej KIMA
21:43 - osiągnięcie punktu bazy przejściowej KIMA, przejście na konfigurację lekką
SCENARIUSZ 1
Zlokalizować nadajnik IFF w punkcie ALFA lub BRAVO. Przejąć nadajnik i ewekuować do punktu CHARLIE do godziny 00:30.
22:28 - wyjście z bazy KIMA
23:07 - wykrycie nieprzyjaciela zabezpieczającego drogę, rozpoczęcie ostrzału
23:18 - zepchnięcie zabezpieczenia npla, identyfikacja nadajnika IFF w punkcie BRAVO. Drużyna 1 angażuje przeciwnika ogniem w rejonie drogi, drużyna druga rozpoczyna flankowanie na kierunek wchodni, drużyna 3 wykonuje przemarsz i uderzenie na punkt ALFA.
23:34 - element dowódczy ZB Rapier wchodzi w kontakt z nieprzyjacielem, dowodzenie zostaje zniszczone.
23:58 - drużyna 2 zabezpiecza punkt BRAVO i przejmuje nadajnik IFF. Drużyna 3 zabezpiecza punkt ALFA. Rapier udaje się na punkt CHARLIE.
24.02.2018
00:24 - Rapier osiąga punkt CHARLIE dostarczając nadajnik.
Zadanie wykonane. Straty 8/34. Straty npla 44/47.
SCENARIUSZ 2
Zabezpieczyć do 02:30 szczyty Góra Bielec oraz Dzicza Góra przed odpaleniem z nich rakiet plot.
00:51 - opóźnione wyjście z punktu CHARLIE
01:02 - drużyna 2 w rejonie G. Bielec rozpoczyna zabezpieczenie. Drużyny 1 i 3 udają się na G. Dzicza
01:07 - udane wystrzelenie przez npla rakiet plot z G. Bielec. Drużyna druga wykonuje próbę pościgu za nplem.
01:26 - dojście drużyny 1 na G. Dzicza.
01:28 - kontakt z nplem podchodzącym pod szczyt. Ostrzelanie wroga, ten dokonuje odpalenia rakiet plot nie osiągając szczytu góry.
01:31 - npl się wycofuje
01:51 - potwierdzenie z nplem że zaniechał dalszych działań. Zakończenie misji.
Przeciwnik wykonał skuteczny strzał z jednego szczytu. Zgodnie z założeniami miał 50% szans na trafienie, które po losowaniu okazało się nieskuteczne.
Zadanie wykonane. Straty 0/35. Straty npla 0/40.
01:52 - wyjście do wysuniętej bazy KIMA
02:15 - Rapier w całosci osiąga punkt bazy. Rozstawienie obozowiska i odpoczynek.
SCENARIUSZ 3
Zabezpieczyć do godziny 11:30 przesmyk między Skałą Pięć a Skalnym Mostem umożliwiając bezpieczny przejazd konwoju.
08:00 - zwinięcie obozu przejściowego KIMA.
08:46 - wyjście z miejsca obozowania
09:58 - dojście do punktu zostawienia ciężkiego sprzętu i przejście na konfigurację lekką
10:30 - zauważenie przeciwnika zajmującego pozycje obronne w rejonie Skalnego Mostu
10:34 - rozpoczęcie wymiany ognia z nplem. Szerokie rozciągnięcie skrzydeł i próba szybkiego zrobienia wyłomu na flankach.
11:20 - zakończenie walk. Rapier został zatrzymany i rozbity. Obrona npla była zbyt silnie obsadzona by dokonać przełamania na Skalny Most.
Zadanie niewykonane. Starty 29/29. Straty npla 8/24.
SCENARIUSZ 4
Przeszukać rejon ECHO, zlokalizować magazyny broni i zniszczyć za pomocą granatu.
11:48 - wyjście z punktu zbornego
12:34 - wejście w rejon ECHO na wschód i zachód od Lwiej Góry. Rapier w rozproszeniu rozpoczyna przeczesywanie terenu.
13:39 - dojście do Skały Fajka - brak śladów npla
13:56 - nawiązanie łączności z npl w celu ustalenia ich lokalizacji. Cerber okazuje się być na granicy rejonu poszukiwania. Udanie się w miejsce przebywania npla.
14:12 - wejście w kontakt z przeciwnikiem
14:30 - zakończenie scenariusza. Magazyn nie został zlokalizowany jednak pozostała sporna jego lokalizacja.
Zadanie niewykonane. Straty 13/27. Straty npla 17/17.
SCENARIUSZ 5
Zająć zamek Bolczów do godziny 19:00.
15:22 - dojście do pozostawionego ekwipunku. Regeneracja.
16:28 - wymarsz do punktu wyjściowe wyjściowego ataku na zamek
17:07 - dojście do punktu wyjściowego, przejście na lekką konfigurację, odprawa przedz szturmem.
17:37 - wymarsz na zamek
17:54 - rozpoczęcie szturmu. Powoli ale skutecznie zdobywane były kolejne sekcje zamku. Zabezpieczone zostało 2/3 zamku.
19:00 - koniec czasu na szturm (czas na atak skrócony przez przebywających wcześniej turystów)
Zadanie niewykonane (zabraklo czasu). Straty 9/19. Straty npla 8/13.
19:10 - wyjście z zamku
19:26 - pobranie ciężkiego ekwipunku, wyjście do bazy
20:27 - dojście do bazy
Koniec manewrów. Stan początkowy Rapiera to 35 ludzi. Po ponad 24h zostało 19.



Podczas całej imprezy dwójka SFSG była odpowiedzialna za nawigację dla całego ugrupowania Rapier. Wywiązaliśmy się z zadania bardzo dobrze i otrzymaliśmy pochwałę od Dowódcy i żołnierzy Rapiera.




Berani (SFSG)