18 maja 2018

Razwiedka 2018


NA miejsce przyjechaliśmy parę godzin przed rozpoczęciem symulacji. Chcieliśmy mieć więcej czasu na przygotowania, makijaż itp.

W tym roku w milsimie Razwiedka wzięli udział:
Fush - Dowódca, Elwo - Dowódca sekcji, Dragon, Wojtyła, Qwasiu, basshead, Berani









Ok. 22.00 Razwiedka 2018 rozpoczęła się odprawą. Nasz Team otryzmał kryptonim Bravo. Wskazano nam punkt, do którego mieliśmy się dostać do godz. 1.00

O 23.50 wesołą gromadą - 40 chłopa ruszyliśmy na pierwszy punkt.
prowadziła alfa, my po środku (brawo), charlie na końcu

Do celu wiodła piękna leśna droga niestety 1,5 km przed celem weszliśmy na przełaj w las stromo pod górkę. Tam też spotkaliśmy ukrytego przeciwnika który wyeliminował na starcie 3 osoby z charlie. W brawo jeden został ranny.




Tym przeciwnikiem okazał się ciemny las wypełniony kłodami i innymi pułapkami. Naliczyliśmy dziesiątki upadków powodując duże straty w układzie kostno-stawowym. Zbijając kolana, rozwalając piszczele, obijając barki, naciągając coś ważnego w nadgarstku.


Po dotarciu na miejsce dyslokacji każda z drużyn wyruszyła w swoją stronę ( na szczęście) dalej droga przez las. Niestety jeden z nas powłócząc nogą jak 100 letni paralita, postanowił wycofać się z akcji. Na co z ulgą i bananem na twarzy zareagowała reszta zostawiając go przy stercie drewna gdzieś środku lasu pełnego nazistów



Po jedynej słusznej decyzji o pozostawieniu rannego, w podskokach i na jednej nodze ruszyliśmy na wyznaczony punkt. Po przejściu ok. 1 kilometra zatrzymaliśmy się w sosnowym młodniku ok. 10 m od drogi. Przerwa trwała ok. 5 min. Było już jasno.



Nasz kamuflaż działa. Przechodzący drwal, a nawet Wróg (2 osoby) przechodząc drogą nie zauważył nas. Wiedząc, że mamy nawiązać kontakt z wywiadowcami w ilości 2 szt. wyskoczyliśmy na drogę i po 2 minutowym sprincie dopadliśmy wroga. Okazało się, że spacerująca para udawała się na parking o czym poinformowała nas krótkim Spier...j. Słabe to było. Dodam, że nie byli oznakowani. W sumie szkoda, że najpierw krzyczeliśmy, trzeba było od razu "walić po portkach" a potem się pytać.


Po tej krótkiej "spinie" udaliśmy się na wyznaczony punkt. Przejęliśmy go obstawiliśmy perymetry i zgodnie z rozkazem czekaliśmy do 9.00. W tym czasie 50% składu trzymało wartę, a reszta odpoczywała. Po godzinie nastąpiła zmiana.

O 8.55 Dowódca poszedł na "dwójeczkę". O 9.00 z niewiadomych przyczyn 3 m od naszej pozycji wystrzeliła petarda. Hałas i poruszenie jakie wywołała w naszych szeregach było godne dobrego thrillera wymieszanego z niezłą komedią. Postanowiliśmy zbadać miejsce wybuchu.

W jego okolicy napotkaliśmy zasobniki, jak się potem okazało z Plutonem. Nie znając jeszcze składu chemicznego ładunku opróżniliśmy pojemniki w poszukiwaniu informacji co z tym fantem zrobić. Materiał rozszczepialny :) do teraz poniewiera się w okolicy bunkra.

Dowódca skontaktował się z Gienerałem, który zdziwiony naszym odkryciem nakazał ponowne ukrycie zasobników. Niestety cały Pluton nie wrócił do pojemników :).



Udaliśmy się na szczyt Moszna. Po drodze mieliśmy bliskie spotkanie (10 m) z Polakami, którzy jednak nas nie zauważyli. Dobrze działa ten kamuflaż. Na szczycie Moszny Gienerał przekazał nam dalsze informacje. Mieliśmy oczekiwać do 11.00 na koordynaty z których mieliśmy podjąć ładunek i przetransportować go na Włodarza. Zaszyliśmy się w sosnowym zagajniku ok. 10.00. O 11.00 przyszły koordynaty. To był ten sam punkt, w którym zostawiliśmy Pluton i puste zasobniki (800 m).

Udaliśmy się na wyznaczone miejsce. Zostawiliśmy plecaki 200 m przed bunkrem i skrycie podeszliśmy na miejsce. Spodziewaliśmy się kontaktu. I tu niespodzianka. Nie było kontaktu i zasobników. Po sprawdzeniu terenu, podczas reorganizacji na szczycie bunkra zauważyliśmy podchodzącego wroga. Na początku było dwóch, ale potem się zaczęło 3, 4, 5, 6,7, 8, 9... zauważyli nas. Otworzyliśmy ogień, chyba zraniliśmy zwiadowcę , który już nas flankował. Dowódca podjął jedynią słuszną decyzję. Zerwanie kontaktu, prze pole minowe... Pamiętacie "dwójeczkę" Dowódcy z rana?

Po przejściu przez "pole minowe" zniknęliśmy bardzo szybko z zagrożonego terenu. Wyznaczyliśmy nową trasę i udaliśmy się w kierunku Włodarza.


Po trudnych podejściach ok. 13.50 dotarliśmy do skrzyżowania pod Włodarzem, gdzie dostaliśmy na radiu rozkaz flankowania oddziału WP walczącego z Alfą i Charlie. Nasz manewr miał pomóc im w ostatecznym wyeliminowaniu oddziału wroga i przejęciu zasobników z Plutonem, które jak się okazało przejęli Polacy. Wyszliśmy na flankę. Może trochę za późno. Nie udało się całkowicie odciąć wroga. Jeden z Polaków (niestety nie w WZ-cie) podając się za Whiski Cola (nasze hasło) ranił trzech naszych.
Podczas udzielania pomocy rannemu dostał kolejny. Na szczęście Dowódca z dwoma żywymi postrzelili Wroga i ostatecznie wzięli go do niewoli.


Poskładaliśmy się i udaliśmy się na skrzyżowanie, które już było całkowicie opanowane przez nasze siły.
Dowódca naszej strony udał się na negocjacje z Rosjanami. Chciał im sprzedać zasobniki z Plutonem przejęte od Polaków... Gdyby wiedział, że Pluton został przy bunkrze... :)
Dostaliśmy rozkaz ubezpieczania skrzyżowania wraz z innymi drużynami. Każda sekcja zajęła inny sektor przy skrzyżowaniu. Generalnie wokół panowało rozprężenie. Pozostałości wojsk polskich nawoływały się bezskutecznie na radiu (przejęliśmy częstotliwość od jeńca). Przez godzinę nic się nie działo.

Po tym czasie skrzyżowanie zostało zaatakowane. Nasza sekcja zwiadu znalazła się pod ogniem Dowódca wydał rozkaz zerwania kontaktu. Jednak sytuacja i pozycja wydawała się na tyle bezpieczna, że po chwili sekcja wsparcia z dowódcą przeskoczyła na pozycję zwiadu.

Ogień wroga się jednak nasilił i momentalnie zlikwidował całą sekcję zwiadu, raniąc dodatkowo jednego z nas. Po opatrzeniu, pozostałości SFSG wycofały się osłaniając się nawzajem. Wycofaliśmy się w celu zreorganizowania i przemyślenia następnych działań. Po jakimś czasie dostaliśmy informację o zakończeniu rozgrywki.



Ok. 18.00 Razwiedka 2018 się zakończyła. Wróciliśmy w dobrych humorach na parking, gdzie spotkaliśmy się z resztą naszej grupy. W dobrych nastrojach wróciliśmy do Poznania ok. północy.

BERANI (SFSG)