25 sierpnia 2019

AEGIS VIII SPECOPS


Po raz pierwszy wzięliśmy udział w imprezie w maksymalnej, dopuszczalnej wielkości patrolu (6 osób). (Berani, Dragon, Felek, Fush, Green, Wojtyła)
W dniach poprzedzających wyjazd na misję przeprowadziliśmy szczegółową odprawę. Omówiliśmy zadania, teren i nasz sposób działania.






Patrol BrawoTwoSix (B26) dotarł do miejsca rozlokowania ok. godz. 1400. Odpoczęliśmy, zjedliśmy, przezbroiliśmy się. O 2000 odbyła się odprawa podczas której powtórzyliśmy podstawowe zadania i nasz pomysł na ich realizację. Duch bojowy był na wysokim poziomie.



Dotarliśmy na punkt Infil dokładnie o 2030. Organizatorzy przekazali nam lokalizatory oraz rakietę (przedmiot in-game). Zostaliśmy przetransportowani do naszej strefy zrzutu bardzo sprawnie. Po ustaleniu naszej pozycji określiliśmy kierunek marszu. Po długim i intensywnym marszu, kilkugodzinnej ucieczce przed ścigającym nas wrogiem (samochody ścigających przejeżdżały nawet kilka metrów od naszej pozycji) udało się nam przejść przez patrolowany teren. Przerwy w marszu nie trwały dłużej niż kilkanaście minut. Do 0600 przeszliśmy kilkanaście kilometrów. Noc dała się nam mocno we znaki. Szliśmy przez trudny teren. Podczas marszu przekroczyliśmy niewielką rzekę, która zostanie w naszej pamięci na długo :). Nikt się nie skąpał, choć w kilku przypadkach było blisko.

0 0600 podeszliśmy pod obozowisko Partyzantów.

Nasze pierwsze zadania polegało na nawiązaniu z nimi kontaktu i przekazanie rakiety ziemia-powietrze. W zamian za to mieliśmy otrzymać urządzenie, które miało nam pomóc w odebraniu komunikatów nadawanych przez wroga naziemną linią komunikacyjną, znajdującą się w odległości ok. 6 km od bazy partyzantów. Przy podejściu niespodziewanie weszliśmy na biwakującą ekipę konkurencyjnych Najemników. Zaskoczenie było duże. W tym starciu zginął prowadzący Felek. Otrzymał całą serię w korpus. Szczęśliwie pozostała część patrolu B26 zerwała błyskawicznie kontakt i po błyskawicznym przegrupowaniu przeszła do kontrataku. Za wszelką cenę chcieliśmy uratować rannego Felka. Mieliśmy przewagę taktyczną i liczebną. Wróg w sile 2 operatorów zaczął się wycofywać. Jeden został szybko postrzelony, drugi wycofał się poza zasięg naszego ognie i zniknął nam z widzenia. Bardzo szybko przeszliśmy do obrony okrężnej wokół rannego Felka. Niestety Felek wylosował kartę KIA nie mogliśmy go uratować. Pomimo bardzo szybkiej akcji ratunkowej nasz kolega musiał zakończyć grę. Ranny wróg został przeszukany, przejęliśmy jego amunicję i wszystko co mogło się nam przydać. Podczas przeszukiwania zostaliśmy powtórnie zaatakowani przez pozostałego przy życiu operatora. Mieliśmy dużą przewagę i jak się dopiero później dowiedzieliśmy postrzeliliśmy go. Nie chcieliśmy ryzykować dalszych strat więc nie przeszukiwaliśmy przedpola. Postanowiliśmy uwolnić rannego jeńca. Nie chcieliśmy psuć mu rozkręcającej się zabawy. Felek nie miał takiej szansy przez pechową kartę ran.

Po przegrupowaniu nawiązaliśmy kontakt z Partyzantami, Green przekazał rakietę. W zamian za nią otrzymał urządzenie do odbioru komunikatów. Musieliśmy szybko się oddalić z tego miejsca. Po naszej potyczce nasza pozycja była dobrze znana. Poza tym na częstotliwości komunikacyjnej z Partyzantami pojawiało się coraz więcej ekip Najemników podchodzących na punkt. Naszym priorytetem był jak najkrótsze przebywanie w zagrożonej strefie. Podczas marszu mieliśmy kilka kontaktów, ale nie zostaliśmy wykryci. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się i ustaliliśmy dalszy plan działania. Musieliśmy dostać się do strefy w której wróg transmitował drogą naziemną, po drucie, komunikat, który mieliśmy podsłuchać. Otrzymaliśmy od Partyzantów telefon polowy, który mieliśmy podłączyć do przewodu telefonicznego. Komunikat był nadawany w określonym czasie: o 1200, 1500, 1900, 2200. Dodatkowo regulamin imprezy przewidywał możliwość otrzymania wsparcia w postaci "zwrotu" jednego zabitego wcześniej operatora w przypadku wykonania zadania polegającego na zabezpieczeniu wyznaczonej strefy lądowania i przeprowadzenia pełnej procedury naprowadzania śmigłowca. Miało to być zrealizowane za pomocą komunikacji z operatorem drona. Po wylądowaniu"helikoptera" Felek miał wrócić do nas i kontynuować działanie. Mogliśmy wykonać to zadanie w następujących oknach czasowych 1900-1945, 00-0045. Ustaliliśmy wspólnie, że sprowadzenie Felka będzie naszym priorytetem. Mimo dużego ryzyka z jakim wiązało się to zadanie chcieliśmy by Felek ukończył z nami Imprezę. Cała drużyna bezwarunkowo potwierdziła gotowość do wykonania tego zadania.

Ze względu na dystans dzielący nasza obecną pozycję, pozycję CODEMAKERS (linia komunikacyjna), strefę lądowania  Helikoptera i EXFIL, łącznie ponad 20 km ustaliliśmy następujący plan: CODEMAKERS 1500, HELI 0045, EXFIL 00600


Rozpoczęliśmy marsz w kierunku CODEMAKERS. Teren był trudny, poprzecinany dziesiątkami dróg, przecinek, po których swobodnie mogli się poruszać Łowcy. Należy pamiętać, że nosiliśmy lokalizatory, których sygnał był widziany przez ścigających. Musieliśmy przemieszczać się szybko, w dużym upale, z obciążeniem, po kilkunastu  godzinach bez snu. Ze względu na lokalizatory musieliśmy wejść na punkt dokładnie o godzinie nadawania komunikatu. Ok. godziny 1430 byliśmy ok. 1km od punktu. Przewód komunikacyjny był ułożony wzdłuż patrolowanej drogi. Na naszej trasie była stacja nadawcza. Plan był taki, że mieliśmy ominąć stację nadawczą i w podłączyć się do przewodu na południe od stacji. Podejście było bardzo trudne i niebezpieczne. Mieliśmy 50/50 szans. Niespodzianie zauważyliśmy zaparkowany samochód wroga. Wycofaliśmy się natychmiast. Niestety wróg w sile kilkunastu wypoczętych i nieobciążonych osób zauważył nas chwilę wcześniej. Spotkanie to można uznać za zupełnie przypadkowe. Nikt się nas tam nie spodziewał. Rozpoczął się ostrzał. Udało się nam odskoczyć na kilkadziesiąt metrów i zająć pozycję obronną. Jednak wróg był bardzo liczny, szybko zostaliśmy oflankowani. Wszyscy zostali ranni. Karty ran pokazały, że 4/5 zostało rannych, jeden członek patrolu B26 wylosował kartę KIA. Podobno na całą imprezę było tylko 5 takich kart, nam przypadły aż dwie :(.

Ranni zostali opatrzeni, i wraz ze zwłokami zabitego operatora przetransportowani do HQ wroga w celu przeszukania i przesłuchania. Po brutalnym przesłuchaniu, torturach, zbrodniarze wojenni z Nazewu dokonali egzekucji wszystkich członków patrolu B26.

Jesteśmy zadowoleni z naszego udziału w jak zwykle świetnie przygotowanej imprezie przez Legion Pretorians. Wrócimy tu na pewno za rok. W naszym odczuciu jest to jedna z najlepiej zorganizowanych imprez o tym charakterze.

@Berani (SFSG)