11 stycznia 2015

Operacja Wintery Wonderland


W dniu 11 stycznia braliśmy udział  w scenariuszu Wintery Wonderland organizowanym przez grupę SRU Poznań w byłej bazie wojskowej niedaleko Nieczajnej.

Na wstępie zaznaczę,że jak zawsze pogoda nie dopisała,było za ciepło i potwornie bezdeszczowo. Poranny wiatr rozwiał nasze marzenia o walce w strugach deszczu i przy kilkustopniowym mrozie.
No cóż, nie można mieć wszystkiego, a walczyć trzeba nawet kiedy pogoda nie dopisuje.

Nasza czwórka wystąpiła po stronie Pułku Spadochroniarzy liczącego 15 osób, którego zostałem dowódcą. Start imprezy i odprawa odbyły się bez większych opóźnień, przed 10:00 byliśmy już w akcji.
Naszym zadaniem było:
- odnaleźć/odbić więźnia ocalałego z katastrofy samolotu
- utworzenie stanowiska dowodzenia oraz punktu opatrunkowego
- nawiązać łączność radiową z siłami ewakuacyjnymi - co by nie było za łatwo, najpierw musieliśmy znaleźć radiostację, baterię oraz odbić Szyfranta z rąk Ludzi Lasu.
- po nawiązaniu łączności ewakuować więźnia wyznaczą drogą nie tracąc więcej niż 50% sił własnych.

Ludzie Lasu to grupa,która panowała nad terenem rozgrywki, a wiezień, którego mieliśmy ewakuować był ich przywódcą. Łatwo można wyciągnąć wniosek, że nie bardzo za nami przepadli, a konflikt interesów był nieunikniony. Dodatkowo całą sytuację komplikowała grupa najemników atakująca każdego kto się nawinie, ale gotowa wykonać zlecenie, bez znaczenia czyje, jeśli ktoś ich przekona odpowiednimi argumentami. Jednym słowem banda sprzedawczyków, po których nigdy nie wiadomo, czego można się spodziewać.

W klika minut utworzyliśmy stanowisko dowodzenia i punkt opatrunkowy, podzieliłem wszystkich na trzy grupy; dwie do przeszukiwania terenu, jedna do odnalezienia i zajęcia stanowiska moździerzy, które dawało dodatkową przewagę.

W ok 30 min moździerz był nasz(i nie oddaliśmy go aż do końca), co chwile spływały komunikaty radiowe o kolejnych przejętych celach. Ludzie Lasu chyba w tym czasie zaszyli się baardzo głęboko w lesie, albo byli zajęci zbieraniem patyków na ognisko, bo przed 11:00 mieliśmy przejęte wszystkie cele oprócz odbicia Szyfranta. Ale i na jego trop trafiliśmy dość szybko, dogoniliśmy, odbiliśmy.
Chłopaki zajęły się odganianiem leśnych ludzi, którzy próbowali utrudnić nam oddalenie się z miejsca zdarzenia, w tym samych czasie ja spokojnie eskortowałem ostatni element układanki do bazy(a bym zapomniał, wziąłem jeszcze dwóch jeńców, co by się raźniej szło). Niestety pojawił się problem (Wg prof. Kozieleckiego, problem to sytuacja nosząca znamiona sytuacji nowej, niepewnej bądź trudnej),baza była atakowana, akurat od strony, od której do niej podchodziłem. Rozwiązałem ten nurtujący mnie  problem  manewrem 4x strzał w plecy...baza nie była już atakowana.

No i stało się,komplet fantów zebrany, łączność nawiązana, pozostało tylko przeprowadzenie więźnia konwojem do wyznaczonego punktu.
Tu zastosowaliśmy stary partyzancki manewr, pierwszy konwój z fałszywym celem dla podpuchy, drugi  z celem właściwym, a pomiędzy to, na dokładkę wsadziliśmy najemników, których wynajęliśmy.
Z nasłuchu na radiu wiedzieliśmy, że leśne dziady wyruszyły(żeby przeciąć nam drogę)
mniej więcej w tym samym momencie co my, dystans mieli podobny. Zrodziło się pytanie "Czy zdążą". Odpowiedź przyszła stosunkowo szybko "Nie, nie zdążą..." Pojawiła się tylko 4-5 osobowa grupa, ale za późno i w złym miejscu. Tym oto sposobem chwilę po 12:00 nasza strona wykonała ostatnie zadanie, utrzymując więcej niż 50% sił, bo aż 100%.
Z tego miejsca należą się wielkie podziękowania dla wszystkich walczących w Pułku Spadochroniarzy, świetna robota!

Jeszcze większe podziękowania należą się grupie SRU za wzorowe ogarnięcie imprezy. Nie będę się tu rozpisywał, wystarczy, że zacytuję wypowiedź Saszy(ekipa SRU) z facebookowej strony imprezy, która świetnie oddaje to co myślę na temat dzisiejszego zajścia w Lulinie:
"Po miesiącu przygotowań i dopięciu wszystkiego na ostatni guzik przez Jaxia i Mike'a, wystartował scenariusz w którym starły się cztery frakcje. Synowie Lasu, Pułk spadochroniarzy, Najemnicy SRU oraz Felek.
Skrobnę od strony uczestnika/moderatora. Wnioski własne i usłyszane.
Rewelka Panowie, rewelka. Teren przygotowany bardzo dobrze, poczynając od wyznaczenia punktów, miejsc strategicznych, poprzez fanty, koperty, na mapach kończąc. Scenariusz ciekawy, przejrzysty i zapewniający sporą ilość ruchu. No i pełne wykorzystanie Lulina.
Rozgrywka wystartowała punktualnie, odprawa kompletna, mimo rotacji ludzi dla wyrównania stron. No i totalny brak kwasów, niedomówień, spiny."

Jeszcze raz DZIĘKUJEMY!
Do następnego razu!


Autor:
Felek