25 sierpnia 2019
AEGIS VIII SPECOPS
Po raz pierwszy wzięliśmy udział w imprezie w maksymalnej, dopuszczalnej wielkości patrolu (6 osób). (Berani, Dragon, Felek, Fush, Green, Wojtyła)
W dniach poprzedzających wyjazd na misję przeprowadziliśmy szczegółową odprawę. Omówiliśmy zadania, teren i nasz sposób działania.
Patrol BrawoTwoSix (B26) dotarł do miejsca rozlokowania ok. godz. 1400. Odpoczęliśmy, zjedliśmy, przezbroiliśmy się. O 2000 odbyła się odprawa podczas której powtórzyliśmy podstawowe zadania i nasz pomysł na ich realizację. Duch bojowy był na wysokim poziomie.
Dotarliśmy na punkt Infil dokładnie o 2030. Organizatorzy przekazali nam lokalizatory oraz rakietę (przedmiot in-game). Zostaliśmy przetransportowani do naszej strefy zrzutu bardzo sprawnie. Po ustaleniu naszej pozycji określiliśmy kierunek marszu. Po długim i intensywnym marszu, kilkugodzinnej ucieczce przed ścigającym nas wrogiem (samochody ścigających przejeżdżały nawet kilka metrów od naszej pozycji) udało się nam przejść przez patrolowany teren. Przerwy w marszu nie trwały dłużej niż kilkanaście minut. Do 0600 przeszliśmy kilkanaście kilometrów. Noc dała się nam mocno we znaki. Szliśmy przez trudny teren. Podczas marszu przekroczyliśmy niewielką rzekę, która zostanie w naszej pamięci na długo :). Nikt się nie skąpał, choć w kilku przypadkach było blisko.
0 0600 podeszliśmy pod obozowisko Partyzantów.
Nasze pierwsze zadania polegało na nawiązaniu z nimi kontaktu i przekazanie rakiety ziemia-powietrze. W zamian za to mieliśmy otrzymać urządzenie, które miało nam pomóc w odebraniu komunikatów nadawanych przez wroga naziemną linią komunikacyjną, znajdującą się w odległości ok. 6 km od bazy partyzantów. Przy podejściu niespodziewanie weszliśmy na biwakującą ekipę konkurencyjnych Najemników. Zaskoczenie było duże. W tym starciu zginął prowadzący Felek. Otrzymał całą serię w korpus. Szczęśliwie pozostała część patrolu B26 zerwała błyskawicznie kontakt i po błyskawicznym przegrupowaniu przeszła do kontrataku. Za wszelką cenę chcieliśmy uratować rannego Felka. Mieliśmy przewagę taktyczną i liczebną. Wróg w sile 2 operatorów zaczął się wycofywać. Jeden został szybko postrzelony, drugi wycofał się poza zasięg naszego ognie i zniknął nam z widzenia. Bardzo szybko przeszliśmy do obrony okrężnej wokół rannego Felka. Niestety Felek wylosował kartę KIA nie mogliśmy go uratować. Pomimo bardzo szybkiej akcji ratunkowej nasz kolega musiał zakończyć grę. Ranny wróg został przeszukany, przejęliśmy jego amunicję i wszystko co mogło się nam przydać. Podczas przeszukiwania zostaliśmy powtórnie zaatakowani przez pozostałego przy życiu operatora. Mieliśmy dużą przewagę i jak się dopiero później dowiedzieliśmy postrzeliliśmy go. Nie chcieliśmy ryzykować dalszych strat więc nie przeszukiwaliśmy przedpola. Postanowiliśmy uwolnić rannego jeńca. Nie chcieliśmy psuć mu rozkręcającej się zabawy. Felek nie miał takiej szansy przez pechową kartę ran.
Po przegrupowaniu nawiązaliśmy kontakt z Partyzantami, Green przekazał rakietę. W zamian za nią otrzymał urządzenie do odbioru komunikatów. Musieliśmy szybko się oddalić z tego miejsca. Po naszej potyczce nasza pozycja była dobrze znana. Poza tym na częstotliwości komunikacyjnej z Partyzantami pojawiało się coraz więcej ekip Najemników podchodzących na punkt. Naszym priorytetem był jak najkrótsze przebywanie w zagrożonej strefie. Podczas marszu mieliśmy kilka kontaktów, ale nie zostaliśmy wykryci. Po jakimś czasie zatrzymaliśmy się i ustaliliśmy dalszy plan działania. Musieliśmy dostać się do strefy w której wróg transmitował drogą naziemną, po drucie, komunikat, który mieliśmy podsłuchać. Otrzymaliśmy od Partyzantów telefon polowy, który mieliśmy podłączyć do przewodu telefonicznego. Komunikat był nadawany w określonym czasie: o 1200, 1500, 1900, 2200. Dodatkowo regulamin imprezy przewidywał możliwość otrzymania wsparcia w postaci "zwrotu" jednego zabitego wcześniej operatora w przypadku wykonania zadania polegającego na zabezpieczeniu wyznaczonej strefy lądowania i przeprowadzenia pełnej procedury naprowadzania śmigłowca. Miało to być zrealizowane za pomocą komunikacji z operatorem drona. Po wylądowaniu"helikoptera" Felek miał wrócić do nas i kontynuować działanie. Mogliśmy wykonać to zadanie w następujących oknach czasowych 1900-1945, 00-0045. Ustaliliśmy wspólnie, że sprowadzenie Felka będzie naszym priorytetem. Mimo dużego ryzyka z jakim wiązało się to zadanie chcieliśmy by Felek ukończył z nami Imprezę. Cała drużyna bezwarunkowo potwierdziła gotowość do wykonania tego zadania.
Ze względu na dystans dzielący nasza obecną pozycję, pozycję CODEMAKERS (linia komunikacyjna), strefę lądowania Helikoptera i EXFIL, łącznie ponad 20 km ustaliliśmy następujący plan: CODEMAKERS 1500, HELI 0045, EXFIL 00600
Rozpoczęliśmy marsz w kierunku CODEMAKERS. Teren był trudny, poprzecinany dziesiątkami dróg, przecinek, po których swobodnie mogli się poruszać Łowcy. Należy pamiętać, że nosiliśmy lokalizatory, których sygnał był widziany przez ścigających. Musieliśmy przemieszczać się szybko, w dużym upale, z obciążeniem, po kilkunastu godzinach bez snu. Ze względu na lokalizatory musieliśmy wejść na punkt dokładnie o godzinie nadawania komunikatu. Ok. godziny 1430 byliśmy ok. 1km od punktu. Przewód komunikacyjny był ułożony wzdłuż patrolowanej drogi. Na naszej trasie była stacja nadawcza. Plan był taki, że mieliśmy ominąć stację nadawczą i w podłączyć się do przewodu na południe od stacji. Podejście było bardzo trudne i niebezpieczne. Mieliśmy 50/50 szans. Niespodzianie zauważyliśmy zaparkowany samochód wroga. Wycofaliśmy się natychmiast. Niestety wróg w sile kilkunastu wypoczętych i nieobciążonych osób zauważył nas chwilę wcześniej. Spotkanie to można uznać za zupełnie przypadkowe. Nikt się nas tam nie spodziewał. Rozpoczął się ostrzał. Udało się nam odskoczyć na kilkadziesiąt metrów i zająć pozycję obronną. Jednak wróg był bardzo liczny, szybko zostaliśmy oflankowani. Wszyscy zostali ranni. Karty ran pokazały, że 4/5 zostało rannych, jeden członek patrolu B26 wylosował kartę KIA. Podobno na całą imprezę było tylko 5 takich kart, nam przypadły aż dwie :(.
Ranni zostali opatrzeni, i wraz ze zwłokami zabitego operatora przetransportowani do HQ wroga w celu przeszukania i przesłuchania. Po brutalnym przesłuchaniu, torturach, zbrodniarze wojenni z Nazewu dokonali egzekucji wszystkich członków patrolu B26.
Jesteśmy zadowoleni z naszego udziału w jak zwykle świetnie przygotowanej imprezie przez Legion Pretorians. Wrócimy tu na pewno za rok. W naszym odczuciu jest to jedna z najlepiej zorganizowanych imprez o tym charakterze.
@Berani (SFSG)
30 maja 2019
AEGIS VII Unplugged - OPOWIEŚCI WOJENNE Z BAŁUCJI - ZADANIE ROCKET
Dojechaliśmy na czas. Mieliśmy go wystarczająco dużo by się przezbroić i przygotować do działania.
Po przejściu na pole startowe, rejestracji i chronowaniu udaliśmy się do HQ.
Działaliśmy
w siłach Republiki Bałucji jako Green 3, podzieleni na dwa fireteamy Green 3.1
(Berani, Fush, Wojtyła), Green 3.2 (Dragon, Fox) jeden z naszych kolegów nie
dojechał więc byliśmy trochę osłabieni.
Green
3.1 pomaszerował z resztą Wojsk Bałucji by przygotować się do misji ROCKET. Zadaniem
Green 3.2 była ochrona przemarszu głównych sił Bałucji, a następnie udział w
zadaniu Uran.
Działania SFSG w pierwszym i drugim dniu w ramach operacji URAN operacji zostaną opisane w drugiej części relacji.
Operacja BOAT bedzie przedmiotem trzeciej opowieści
OPOWIEŚĆ
PIERWSZA
OPERACJA
ROCKET
Po
przybyciu do HQ Bałucji Green 3.1 rozpoczął przygotowania do pierwszej Fazy
misji Rocket. Poniżej kilka slajdów z odprawy jaką przygotowaliśmy przed
wyjazdem na imprezę (wszystkie kryptonimy i nazwy w cudzysłowiu - wymyślone
przy planowaniu misji przez SFSG)
Zadanie
było następujące:
Faza
Pierwsza kryptonim „Europa”
Okno czasowe 1400 24MAY2019-2200 24MAY2019 (3
osoby)
- Przeprowadzić desant na LZ „Capital”
- Przeniknąć do chronionej bazy ONZ kryptonim „Lodówka”,
w której przechowywany był korpus rakiety balistycznej kryptonim „Browar”.
- Dokonać rozpoznania obiektu „Lodówka” pod kątem
możliwości przeprowadzenia szturmu i przejęcia korpusu rakiety
balistycznej.
- Przemieścić się na LZ “City” i ewakuować się do bazy
Bałucji
Faza
Druga - “River” (8-9 osób)
Okno
czasowe 1800 25MAY2019-0200 26MAY2019
- Przeprowadzić desant na LZ „Źródło”
- Przemieścić się w okolicę lokalizacji „Lodówka”
- Przeprowadzić szturm i przejąć obiekt „Browar”
- Wycofać się na pozycję LZ „Ujście” i ewakuować wraz z
obiektem „browar” do bazy Bałucji
Wykonanie:
1345
otrzymaliśmy
koordynaty obiektu Lodówka.
1400
wystartowaliśmy z bazy Bałucji
1420
desant i zabezpieczenie LZ „Capital”
1420-1600
infiltracja w okolicach obiektu „Lodówka”
Obiekt
okazał się opuszczoną bazą rakietową w okolicach Warszawy. Baza jest otoczona
kilkumetrowym murem betonowym z nielicznymi otworami, którymi można wejść na
jej teren.
Green
3.1 wybrał otwór w murze położony w południowo wschodnim narożniku obiektu. Po
przejściu przez mur przeprowadziliśmy rekonesans w terenie przylegającym do muru.
W
pewnej chwili naszą uwagę przykuł nietypowy dźwięk, postanowiliśmy ukryć się na
chwilę. Parę minut później (1620) do naszego ukrycia „wtargnął” niczego nie
spodziewający się żołnierz ONZ patrolujący teren. Zanim nas dojrzał, został
błyskawicznie i cicho zdjęty przez Fusha z odległości 4 metrów. Nie mieliśmy
innego wyjścia, nasza misja miała pozostać w tajemnicy, „ukryliśmy ciało
strażnika” (swoją drogą dzięki dla kolegi odgrywającego tą role, że potrafił
zachować spokój i obiecał nam, że po respie nie powie o nas) na pewno nie poznał
naszej narodowości. Porozumiewaliśmy się w języku nazweskim.
Po
pozbyciu się ciała, zamaskowaniu i oznaczeniu na planie postanowiliśmy wycofać
się z bazy. Poszukując kolejnego wyjścia natrafiliśmy na otartą bramę obiektu.
Wycofaliśmy się przez bramę na południe. Odczekaliśmy ok. 1 godzinę. Po tym
czasie rozpoczęliśmy recon zachodniego terenu przylegającego do muru. Po
zachodniej stronie nie było żadnego wejścia. Pierwszą wyrwę w murze znaleźliśmy
dopiero w północnej części muru.
1720
powtórne przeniknięcie do kompleksu.
Unikając
patroli, prześlizgując się przed nimi, pokonaliśmy w 1,5 godziny 150 m terenu
rozpoznając po drodze wiaty na pojazdy i przylegająca do niej bunkry,
stanowiska startowe rakiet, rowy i kanały irygacyjne.
Ok.
1830 usłyszeliśmy odgłosy walki, która trwała ok. 10 minut. Prawdopodobnie grupa
rozpoznawcza Nazewu weszła w kontakt z ochroną obiektu. Wykorzystaliśmy
zamieszanie by ostatecznie dotrzeć do stanowiska startowego dla rakiet
oddalonego o 65 m od magazynu, w którym składowany miał być korpus rakiety.
Przy
podejściu dwukrotnie uniknęliśmy wykrycia dzięki naszemu maskowaniu. Patrole
wracające z potyczki z Nazewem niemal nas podeptały.
Znaleźliśmy
dobre miejsce oddalone o ok. 10 m od trasu patrolu. Rozpoczęliśmy obserwację.
Notowaliśmy zachowanie patroli.
Parę
słów o terenie i roślinności. Mimo bliskości od obiektu (65m wg GPS) nie
widzieliśmy nic. Otoczenie jest tak zarośnięte roślinnością liściastą, że
pagórek o wysokości ok.7-10 m był kompletnie niewidoczny.
1850
rozpoczęcie obserwacji z punktu obserwacyjnego.
Przez
następne 1,5 h obserwowaliśmy tylko patrole.
Postanowiliśmy
podejść do magazynu zaraz po zachodzie słońca, który tego dnia przypadał na
2036. Patrol jak zwykle minął naszą pozycję o 2040 pięć minut później
wyruszyliśmy. Pokonaliśmy 50 m i obiekt nadal był niewidoczny. Ostatecznie z
odległości 10 m dostrzegliśmy nasz cel. Stanowisko radaru.
2100
odnalezienie magazynu rakiet
Wspięliśmy
się cicho na szczyt pagórka. Sprawdziliśmy pole radarowe i przylegający do
niego bunkier. Znaleźliśmy garaże (jeden otwarty), wykonaliśmy zdjęcia terenu i
bez hałasu wycofaliśmy się. Rozpoznanie trwało ok. 15 minut.
Opuściliśmy
teren wejściem wschodnim, po drodze przepuszczając kolejny patrol przeszukujący
teren latarkami.
2140
Nawiązanie kontaktu z HQ i wezwania transportu.
Po kilku minutach forsownego marszu dotarliśmy na LZ „CITY”.
2155 Exfiltracja z terenu operacji.
2210 Przybycie do bazy Bałucji
Po przybyciu połączyliśmy się z Green3.2, zdaliśmy
szczegółowy raport Dowódcy sił Bałucji z naszych działań. Opracowaliśmy szkice
terenu. Następnie omówiliśmy nasze następne zadania oraz rozpoczęliśmy
planowanie drugiej fazy operacji ROCKET.
0130 25MAY2019 udaliśmy się na spoczynek.
1500 25MAY2019 rozpoczęcie planowania drugiej fazy Operacji
ROCKET – Faza RIVER
Bazując na opracowanych podczas misji rozpoznawczej szkicach
terenu rozpoczęliśmy planowanie szturmu. Do naszego 4 osobowego zespołu
dołączyło czterech operatorów z teamu RATS. Uczestnicy misji rozpoznawczej
wprowadzili wszystkich w szczegóły terenu. Opracowaliśmy plan podejścia.
Zgodnie z wstępnym planem mieliśmy zostać zrzuceni w LZ
„Źródło” ok. 1815. Planowaliśmy przemieścić się na pozycję wyjściową do
szturmu, gdzie mieliśmy czekać do ustalonej godziny szturmu. Termin rozpoczęcia
ataku został wybrany na podstawie harmonogramu patrolowania terenu przez
żołnierzy ONZ.
Szkic terenu był tak szczegółowy, że mogliśmy przemieszczać
grupę nawet z zamkniętymi oczami” przejście przez mur, 15m na północ, skręt na
azymut 270 , 25 m droga, 10 m wał, 15m -
górka radarowa. Przed górką mieliśmy się rozdzielić, sekcja SFSG miała
szturmować górkę od strony garaży.
Sekcja RATS miała zabezpieczać szczyt górki radarowej. I pilnować wejścia do
bunkra. W przypadku gdyby w garażach nie było rakiety „Browar” . Sekcja SFSG
miała wejść do bunkra od strony garaży i przebić się przez niego na szczyt
górki radarowej. Przed wyjściem z bunkra mieliśmy wyrzucić czerwonego
Lighsticka by nie zostać zdjętym przez pilnujących wyjścia RATS.
Po przejęciu Rakiety mieliśmy wycofać się tą samą drogą.
Mieliśmy oczywiście opracowany plan awaryjny, tak wejścia
jak i wyjścia. Jak to zwykle bywa rzeczywistość zweryfikowała wszystkie plany.
Sekcja SFSG przed wylotem
1800 wsiedliśmy do dwóch śmigłowców
1815 desant na LZ „Źródło”
1900 osiągniecie pozycji wyjściowych do szturmu
2045 rozpoczęcie szturmu
Po przejściu przez wejście 13, zgodnie z planem przeszliśmy
15 m na północ, skręciliśmy na azymut 270 i po trzech krokach… zauważyliśmy w
odległości 10 m patrolującego drogę strażnika. Zespół zamarł i oczekiwał.
Strażnik nas nie zauważył. Przyklęknął na drodze i obserwował teren przed sobą
patrzył na północ, podczas gdy nasza grupa znajdowała się po jego prawej
(wschodniej stronie). Był czymś wyraźnie zdenerwowany. Nagle z północy odezwały
się strzały. Strażnik otworzył ogień. Na naszych oczach dwie strony prowadziły
walkę. Nas nikt nie widział.
Wobec tego, że na naszej zaplanowanej trasie trwała potyczka
postanowiliśmy wdrożyć plan B. Na początku musieliśmy jednak trochę
improwizować. Nikt nie przewidział sytuacji, że będziemy musieli wyjść z
kompleksu. Powoli wróciliśmy do muru i przemieszczaliśmy się na północ. Po
kilkudziesięciu metrach wyszliśmy otworem w murze. Szybko przemieściliśmy się
na północną część muru, planowaliśmy wejść na teren tym samym wejściem, którym
weszliśmy w dniu poprzednim. Niestety na końcu muru zauważyliśmy patrol wroga
właśnie tam gdzie planowaliśmy przeniknąć na teren bazy rakietowej. Nadal nie
zostaliśmy wykryci. Wycofaliśmy się do wcześniej ominiętego wejścia po stronie
północnej. Słońce już dawno zaszło panował półmrok. Niezrażeni przeciwnościami,
znając doskonale teren rozpoczęliśmy podejście do celu „Lodówka”. I znowu na
naszej trasie rozpoczęła się walka. Padliśmy na ziemię, W odległości 20 metrów
trwała strzelanina, ale nikt do nas nie strzelał. Po chwili krzyki i strzały ucichły.
Pojawiły się świecące na czerwono mrugające światełka, które ominęły nas w
odległości 5 m. Nadal nas nie zauważono.
Przemieściliśmy się kolejne 50 m na południe, skręciliśmy na
zachód. Nagle 20 m na północ od naszej pozycji rozległy się kolejne strzały.
Padliśmy ponownie. Z zachodu rozległy się krzyki „Flankujcie ich z lewej!” i
znowu to nie było do nas. Całe szczęście, że akcja szła lewą stroną, gdyż my
leżeliśmy po prawej strony oddziału, który był flankowany. Wszystko działo się
wokół naszego ośmioosobowego oddziału, a mu nadal nie zostaliśmy wykryci. Walka
na północy trwała.
Nagle z kierunku, z
którego dochodziły strzały wybiegł na nas pojedynczy żołnierz trzymający, jak
się nam początkowo wydawało, karabin snajperski uniesiony lufą do góry. Biegł
na nas i wcale nas nie widział. Ostatecznie nie mieliśmy innego wyjścia,
musieliśmy go wyeliminować. W przeciwnym wypadku podeptał by dwóch operatorów z
RATS. Koledzy oddali dwa lub trzy pojedyncze strzały i wyeliminowali wroga. W
tym czasie reszta wycofała się w okolice bunkra przy wiacie samochodowej. Nagle
na radiu usłyszeliśmy „mamy rakietę!” Nie uwierzyliśmy, po chwili poszedł
komunikat,” mamy BROWAR!!!”.
Teraz wszystko było już jasne. To nie był karabin
snajperski. Żołnierz wroga uciekał z rakietą i ona była teraz w naszych rękach.
Operatorzy RATS natychmiast wycofali się poza ogrodzenie
bazy. Zrobili to tak szybko, że chwilę trwało, zanim zorientowaliśmy się, że
już ich z nami nie ma. Przegrupowaliśmy się i postanowiliśmy się wycofać. Mimo,
że byliśmy już ok. 50 m od górki radarowej nie było sensu jej szturmować.
Rakieta była już przejęta. Niezauważeni przez nikogo (ONZ i NAZEW) wycofaliśmy
się z bazy rakietowej tym samym wyjściem, którym wchodziliśmy. Natychmiast
połączyliśmy się z dwójką z RATS, która ewakuowała rakietę i biegiem ruszyliśmy
na LZ „UJŚCIE”. Wezwaliśmy transport. Bardzo intensywnym marszem, biegiem
przedostaliśmy się bez zatrzymywania na LZ „Ujście” spodziewaliśmy się pościgu,
nie wierząc, że się nam tak poszczęściło. To był intensywny bieg, ale sukces
dodawał nam sił.
2200 Exfiltracja z miejsca prowadzonej operacji
Na LZ „Ujście” wylądował śmigłowiec i podebrał całą naszą
grupę wraz ze zdobytą rakietą.
2230 lądowanie w bazie Bałucji
Akcja udała się całkowicie. Zdobyliśmy rakietę unikając
wykrycia, a co najlepsze wina za jej wykradzenie spadnie na Nazew, który wpadł
przy szturmie. Dodatkowo zastrzelony przez nas żołnierz Nazewu został
pozostawiony na polu walki, więc ONZ będzie miał dowód, że to Nazew ukradł
rakietę. Nie mogło wyjść lepiej.
2300 zakończenie operacji ROCKET
Zdjęcia terenu zaczerpnięte ze strony http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=512&t=23326
Berani (SFSG)
25 maja 2019
AEGIS VII Unplugged - OPOWIEŚCI BAŁUCJI - Kopalnie uranu
Na
początku gry Green 3.2 (Dragon, Fox) został przydzielony do plutonu NAMS jako ochrona
przemarszu głównych sił Bałucji, a następnie
wziął udział w zadaniu Uran.
Dowódca
grupy osłonowej postanowił odciąć bazę wroga, przemieszczając w jej okolicę
cały pluton. Powiodło się to częściowo. Podczas walk poległo kilku operatorów.
Jego śmiały manewr zapewnił jednak bezpieczny przemarsz głównych sił Bałucji
do Bazy na wschodzie.
Po
powrocie do HQ Green 3.2 otrzymał zadanie transportowania ochrony skrzynek z
Uranem z kopalni do Fabryki, w której uran miał być przetworzony.
Green
3,2 brał udział w kilku potyczkach, w udanej obronie Fabryki, transportach Uranu z kopalni do Fabryki, itd.
Jedna
z sytuacji jest godna zapamiętania. Podczas transportu przetworzonego uranu z
Fabryki do HQ Bałucji, konwój został zatrzymany przez patrol ONZ, który mimo
umowy zawartej w Fabryce, chciał przejąć ładunek. Po krótkiej dyskusji,
żołnierze ONZ chcieli koniecznie sprawdzić zawartość skrzyń. Nie mieli chyba
pojęcia czym może skutkować nieprzestrzeganie BHP z tak groźnym ładunkiem. Nie
posiadali, żadnego zabezpieczenia. Otworzyli skrzynie. Wszyscy chcieli zobaczyć
co jest w środku…
Ciekawość
prowadzi do piekła, więc cały partol UN został napromieniowany po otwarciu
skrzyń i w bardzo krótkim czasie zmarł w męczarniach. Na szczęście Dowódca
konwoju Bałucji, przytomnie wycofał wcześniej swoich żołnierzy na bezpieczną
odległość. Po założeniu ubrań zabezpieczających przed promieniowaniem, skrzynie
zostały ponownie zamknięte i zabezpieczone. Brak znajomości reguł i praw fizyki,
spowodował, że ostatecznie konwój dotarł do HQ BVałucji.
Następnego dnia o 0500 otrzymaliśmy zadanie przeprowadzenia
przez teren wroga transportu trzech skrzyń do przenoszenia uranu z bazy Bałucji
do Kopalni Bravo. Szliśmy w szyku ubezpieczonym, ostrożnie, omijając
potencjalne strefy zagrożenia.
0530 wymarsz do Kopalni Bravo
0610 konwój dociera do Kopalni Bravo
Udało się nam przedostać do kopalni Bravo bez kontaktu z
wrogiem. Na miejscu połączyliśmy się z oddziałem, który zajmował punkt. Byliśmy
pod dużym wrażeniem profesjonalnego zabezpieczenia terenu przez gospodarzy Kopalni
Plutonu RED dowodzonych przez Rybę. Jakkolwiek pod sam punkt podeszliśmy od
wschodu niezauważeni.
Po przełożeniu uranu do skrzyń udaliśmy się w kierunku
Fabryki , gdzie uran miał zostać przetworzony. Fabryka w tym czasie znajdowała
się w rękach Nazewu. Musieliśmy ją przejąć.
Po drodze grupa rozrastała się, przybywały kolejne
pododdziały by wziąć udział w ataku na Kopalnię.
Uzupełniono również zapasy uranu o ładunek z Kopalni Alfa.
1100 wydanie rozkazów o zajęciu pozycji wyjściowych do ataku
na kopalnię
Ustalono, że grupa Green 3 uzupełniona o Żółty 1 i Blue 1
będzie dowodzić atakiem pozorowanym od południowo wschodniej strony Fabryki.
Mieliśmy przez 10 minut atakować Fabrykę związując jej załogę w walce, Nie
mieliśmy wchodzić do obiektu. Dowódca dowodzący szturmem liczył, że obrońcy
wystrzelają się z amunicji, i na chwilę zostaną odciągnięci od północnej części
Fabryki, na którą był zaplanowany właściwy szturm.
1100 rozpoczęcie ataku pozorowanego na Fabrykę
Przez 10 minut prowadziliśmy atak związując wroga. Kąsaliśmy
i wycofywaliśmy się z zajętego terenu, gdy Nazew na nas napierał.
Utrzymywaliśmy bezpieczny dystans. Nie odnieśliśmy strat. Zgodnie z
uzgodnieniami w momencie rozpoczęcia właściwego szturmu na północy, zajęliśmy
pozycję na obrzeżach Fabryki od strony wschodniej by uniemożliwić ucieczkę i
flankowanie ataku na atakujący pluton Red. Nagle z północy zaatakował nas
oddział Bałucji (nazwy nie znamy), który dotarł do Fabryki i wziął udział w
szturmie nie znając wcześniej ustalonych zadań, haseł i rozkładu sił.
Odnieśliśmy niewielkie straty, kilku lekko rannych. Wobec
braku reakcji na okrzyki o Friendy Fire, musieliśmy błyskawicznie wycofać się z
zajmowanych pozycji. Siły atakujących znacznie przewyższały nasz pododdział.
11.20 zajęcie Fabryki
Po paru minutach Fabryka została przejęta przez Bałucję.
Udało się nam ominąć atakujący nas wcześniej oddział i weszliśmy do Fabryki
przez bramę północną. Znowu spotkaliśmy się z oddziałem, który powtórnie omal
nas nie rozstrzelał (lub my ich), gdyż nie znał haseł ustalonych przed
szturmem.
Otrzymaliśmy rozkaz zajęcia pozycji obronnych przy
najbardziej na południe wysuniętym bunkrze. Podczas krótkiej przerwy w walce,
jeden z naszych żołnierzy, pomimo przekazywania hasła został zastrzelony. Nie
wiemy, czy to był Friendly Fire czy jakaś grupa niedobitków otworzyła ogień w
środku przejętej fabryki, do przechodzącej grupy Green 3.
1230 rozpoczęcie ataku Nazewu na Fabrykę
Nazew zaatakował Fabrykę od strony południowo zachodniej.
Wojska Bałucji dzielnie ostrzeliwały się przez ok. 10 minut.
Po tym czasie musieliśmy zacząć wycofywać się do centrum Fabryki. Siły wroga
znacznie przewyższały nasze.
Nagle od wschodu zostaliśmy dodatkowo zaatakowani przez siły
ONZ, które w porozumieniu z Nazewem postanowiły przejąć Fabryką.
Zostaliśmy okrążeni. Obrona okrężna skupiła się na Bunkrze,
w którym przetwarzano uran. Niestety nasze siły były zbyt osłabione
wcześniejszym atakiem na Fabrkę, brakowało już amunicji. Posiłki nie
nadchodziły. Dzieliliśmy się magazynkami i walczyliśmy do ostatniej kuli
broniąc zdobytego wcześniej uranu.
Ostatecznie zostaliśmy zamknięcie w kotle wokół wejścia do
bunkra. Brakowało osłon. Żołnierze ginęli od strzałów snajperów. Kule śmigały z
każdej strony. Przed bunkrem leżały dziesiątki trupów. Przejmowaliśmy amunicję od martwych i
walczyliśmy dalej. Na naszych oczach zginął dowódca RED – Ryba. W końcu
przyszedł i nasz kres…
Nikt z Bałucji nie przeżył tego szturmu. Walczyliśmy do
końca…
1300 przejęcie Fabryki przez Nazew
Berani (SFSG)
Berani (SFSG)
18 maja 2019
AEGIS VII (Unplugged) - ZAPOWIEDŹ
W nadchodzący weekend 24-26.05.2019 SFSG weźmie udział w manewrach AEGIS VII Unplugged
Manewry odbędą się w okolicach Beniaminowa, Białobrzegów, Ryni pod Warszawą.
Impreza jest organizowana przez Fundację Pretorians
SFSG w sile 6 osób będzie walczyć po stronie Republiki Bałucji
Uczestniczyliśmy kilka razy w imprezach AEGIS SpecOps. Mamy nadzieję, że AEGIS Unplugged również potwierdzi dobrą markę Fundacji Pretorians.
Berani (SFSG)
Subskrybuj:
Posty (Atom)