ASGARD SIEGE TRAILER
ASGARD SIEGE HIGHLITS
Relacja Berani
Może " to nie jest milsim", ale bardzo fajna
impreza. Trochę bałaganu jak zwykle, ale na pewno mało jak na taką skalę.
Scenariusz tym razem był do przewidzenia. Bierzemy miasto!
Może gdyby ktoś wcześniej przekazał (dowódcy!) żołnierzom o
co chodzi mielibyśmy lepszą zabawę. Jak się na końcu okazało w tym roku Erimor,
by zwyciężyć, musiał zdobyć jako min.:
1. przyczółek w mieście w ciągu pierwszych 3 godzin walk. (2 flagi)
To się udało.
Zdobyliśmy całą południową część miasta od City Hall wzdłuż drogi na wschód.
(wchodziliśmy od wschodu). W tym czasie na odsiecz miastu miały wejść 2
kompanie Ostrawii, które miały zlikwidować nasz przyczółek (to się Ostrawii nie
udało)
2. kolejnym Victory point to było zdobycie zaufania ludności cywilnej - ech ten larp. Po pierwsze tego nawet nie wiedzieliśmy, wiedział chyba tylko nasz Dowódca kompanii bo udzielał sie larpowo chyba sam jeden.
3. utrzymanie dominacji na terenach wokół miasta (flagi poza miastem) 6/4 na korzyść Erimoru
DOMINACJA
4. Utrzymanie dominacji w mieście - ca 60%-40% dla Ostrawii. Nie udało się zdobyć północnej części miasta, pomimo ciężkich walk.
Takie były w skrócie wyniki. Niektórzy mówili, że Erimor musiał wygrać, że wszystko było ustawione. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej ta wersja mi nie odpowiada. Jeżeli ktoś myślał, że zwycięstwo to tylko powtórzenie gry z ubiegłego roku (wykurzenie wroga z miasta) to tak mogło wyglądać, jednak po pierwsze zadania były tak skonstruowane, żeby Erimor działał z pojazdami poza miastem. Bez wsparcia pojazdów nie było szans na zdobywanie dalszych części miasta.
My przyczyniliśmy się mocno do zdobycia przyczółka.
Walczyliśmy o pierwsze dwa budynki i wszyscy zginęliśmy podczas szturmu na drugi.
Po respawnie rozpoczęliśmy chyba 16-to godzinną obronę budynku nr 416 i tym razem udało się nam go obronić.
Podczas obrony zginęło całe dowództwo kompanii Dragon. Mimo
tego udało się nam poskładać wszystkie niedobitki z kompanii i przeorganizować
obronę tak skutecznie, że utrzymaliśmy południe miasta nie tracąc przy tym
żadnego z budynków.
To była naprawdę długa i ciężka noc. Ostrawia zorganizowała dwa potężne szturmy. Tym razem byliśmy znakomicie przygotowanie do ich odparcia i żaden z żołnierzy Ostrawii, żywy nie wyszedł z naszego budynku 😊
Zastosowaliśmy strategię obrony na piętrze, trzymając klatkę. W ruch poszły granaty, latarki i skoordynowana współpraca. Ta obrona nam się udała. Adrenalina buzowała w głowie podczas tych szturmów.
Drugiego dnia postanowiliśmy trochę podziałać poza miastem. Po zluzowaniu przez wyspane posiłki 😊, przeprowadziliśmy częściowo udany szturm na północne budynki. Częściowo, bo udało się nam dotrzeć dalej niż wszystkim innym zanim wszyscy zginęliśmy. Po respawnie w okolicach lotniska zajęliśmy lotnisko, przejęliśmy flagę i wraz z duńskim plutonem Bull zaatakowaliśmy ammo point w okolicach cmentarza na północy miasta.
Walka trwała dość długo. Początkowo mieliśmy duża przewagę i dawaliśmy w kość Ostrawii.
Niestety po raz kolejny
zabił nas resp. Powinniśmy szybciej się zwinąć z tego miejsca, wtedy gdy mieliśmy
jeszcze inicjatywę. Wróg wracając z respa wszedł nam na plecy i wybił nas.
Lesson learned.
Powtórnie ożywieni patrolowaliśmy las, zdobywaliśmy flagi.
Następnie wyruszyliśmy na odsiecz oddziałom broniącym miasta. Wyszliśmy pięknie na plecy wroga usiłującego zdobyć budynek 417 i mieliśmy super zabawę eliminując dziesiątki żołnierzy Ostrawii. Następnie udaliśmy się na atakowany właśnie budynek dworca. Przyglądaliśmy się jak Erimor szturmuje budynek. Podczas przemieszczania się wzdłuż opanowanego już budynku, dostaliśmy Friendly Fire z budynku. Wszyscy byliśmy ranni. Następnie wróg - którego tam nie było 😊 dobił nas leżących pod ścianą. Tak się dla nas skończył Asgard Siege 2018.
Cieszę się, że byłem. Świetna atmosfera podczas walk powodowała, ze mimo gorąca, trudów walki, obciążenia, nie straciliśmy chęci do zabawy. I to pomimo gadania o "ustawionej grze". To prawda nie czuliśmy się wtedy zwycięzcami, ale po czasie na zimno myślę, że Erimor zrobił więcej tym razem. Ostrawia tylko/aż trzymała się swoich budynków. My przez cały czas szturmowaliśmy. Tych szturmów na pewno było więcej niż szturmów Ostrawii.
Wsparcie bassheada z jego zasięgiem jest niezrównane i należy to właściwie wykorzystywać. Szybki w działaniu i spostrzegawczy Wojtyła wiele razy uratował nam tyłek podczas obrony. Dragon nie był sobą, choroba go dopadła, ale dzielnie stawał do walki z Ostrawią i był żródłem wielu pomysłów na działanie.
Dowodzenie - dużo lepiej niż na poprzedniej edycji. Przynajmniej było osiągalne.
Głupie jest to, że nadal dowódcy traktują resztę uczestników jak mięso armatnie i nic im nie mówią. Może to się zmieni, jeżeli będziemy wszyscy się pytać, a nie oczekiwać, że nam powiedzą. Nie rozumiem skąd ta maniera. Podobno obawiali się, że wśród nas są szpiedzy Ostrawii, ale co po tym, kiedy jedyny wszystkowiedzący dowódca kompanii zginął szturmując w pojedynkę flagę? 😊
To była naprawdę długa i ciężka noc. Ostrawia zorganizowała dwa potężne szturmy. Tym razem byliśmy znakomicie przygotowanie do ich odparcia i żaden z żołnierzy Ostrawii, żywy nie wyszedł z naszego budynku 😊
Zastosowaliśmy strategię obrony na piętrze, trzymając klatkę. W ruch poszły granaty, latarki i skoordynowana współpraca. Ta obrona nam się udała. Adrenalina buzowała w głowie podczas tych szturmów.
Drugiego dnia postanowiliśmy trochę podziałać poza miastem. Po zluzowaniu przez wyspane posiłki 😊, przeprowadziliśmy częściowo udany szturm na północne budynki. Częściowo, bo udało się nam dotrzeć dalej niż wszystkim innym zanim wszyscy zginęliśmy. Po respawnie w okolicach lotniska zajęliśmy lotnisko, przejęliśmy flagę i wraz z duńskim plutonem Bull zaatakowaliśmy ammo point w okolicach cmentarza na północy miasta.
Walka trwała dość długo. Początkowo mieliśmy duża przewagę i dawaliśmy w kość Ostrawii.
Powtórnie ożywieni patrolowaliśmy las, zdobywaliśmy flagi.
Następnie wyruszyliśmy na odsiecz oddziałom broniącym miasta. Wyszliśmy pięknie na plecy wroga usiłującego zdobyć budynek 417 i mieliśmy super zabawę eliminując dziesiątki żołnierzy Ostrawii. Następnie udaliśmy się na atakowany właśnie budynek dworca. Przyglądaliśmy się jak Erimor szturmuje budynek. Podczas przemieszczania się wzdłuż opanowanego już budynku, dostaliśmy Friendly Fire z budynku. Wszyscy byliśmy ranni. Następnie wróg - którego tam nie było 😊 dobił nas leżących pod ścianą. Tak się dla nas skończył Asgard Siege 2018.
Cieszę się, że byłem. Świetna atmosfera podczas walk powodowała, ze mimo gorąca, trudów walki, obciążenia, nie straciliśmy chęci do zabawy. I to pomimo gadania o "ustawionej grze". To prawda nie czuliśmy się wtedy zwycięzcami, ale po czasie na zimno myślę, że Erimor zrobił więcej tym razem. Ostrawia tylko/aż trzymała się swoich budynków. My przez cały czas szturmowaliśmy. Tych szturmów na pewno było więcej niż szturmów Ostrawii.
Wsparcie bassheada z jego zasięgiem jest niezrównane i należy to właściwie wykorzystywać. Szybki w działaniu i spostrzegawczy Wojtyła wiele razy uratował nam tyłek podczas obrony. Dragon nie był sobą, choroba go dopadła, ale dzielnie stawał do walki z Ostrawią i był żródłem wielu pomysłów na działanie.
Dowodzenie - dużo lepiej niż na poprzedniej edycji. Przynajmniej było osiągalne.
Głupie jest to, że nadal dowódcy traktują resztę uczestników jak mięso armatnie i nic im nie mówią. Może to się zmieni, jeżeli będziemy wszyscy się pytać, a nie oczekiwać, że nam powiedzą. Nie rozumiem skąd ta maniera. Podobno obawiali się, że wśród nas są szpiedzy Ostrawii, ale co po tym, kiedy jedyny wszystkowiedzący dowódca kompanii zginął szturmując w pojedynkę flagę? 😊
Relacja Basshead
Rozpoczęliśmy od desantu na południowej części terenu, na
granicy obszaru gry (South Offgame Rd.), gdzie w ogólnym chaosie najbardziej chyba
ogarniętym teamem okazał się SFSG. Szybko ustaliliśmy naszą pozycję w terenie
oraz określiliśmy azymut dalszego marszu. Zostaliśmy oznaczeni jako
"Czujka" i ruszyliśmy jako pierwsi wyznaczając trasę. Celem okazał
się punkt w południowo-zachodniej części mapy, niedaleko respa Ostravii, skąd
po krótkiej naradzie grupa ruszyła do pierwszego ataku.
Reszta streszczenia Beraniego jest wyczerpująca. Brakuje jedynie opisu szturmu Ammo Point przy punkcie D5 i przyległych do niego budynków 411 i 412 z dnia drugiego. Prawie cały oddział został wybity podczas szturmu na 411. Udało się go kilkadziesiąt minut utrzymać. Zdołałem przetrwać do przybycia posiłków, niestety była to akcja niefortunna. Pojazd podjechał od strony południowej i zatrzymał się na zasiekach - dalszy przejazd był niemożliwy. Niestety nie wiem co to była za drużyna, a właściwie kilka składających się z obcokrajowców.
Po użyciu dymu próbowali przebić się i wspomóc opanowane budynki 411 i 412, jednak silny ostrzał z naszego ukochanego "Muzeum" oraz południowo-wschodniej części miasta skutecznie im to uniemożliwiał. Dawałem ogień zaporowy pilnując ruin między budynkami 411 i 413 (Muzeum) ubijając tam pokaźną ilość Ostravian. Niestety świeża dostawa wrogich operatorów od strony południowo-wschodniej poskutkowała trafieniem i wyeliminowaniem mnie z dalszej akcji (byłem już ranny). Dołączyłem do chłopaków w południowym respie.
Jedyny niesmak wywołała u mnie ostatnia akcja, w której jak wspomniał Berani zostaliśmy trafieni z okna "czystego" budynku. Pomijając to, od strony miasta, na ulicy zebrała się pokaźna grupa "nieżywych" żołnierzy Ostravii, którzy na cały głos komentowali i wyśmiewali trwający właśnie szturm. Wcześniej, w sąsiedztwie wagonów także napotkaliśmy wrogich graczy bez szmat, na luzie rozmawiających i mających wszystko gdzieś.
Muszę jeszcze nadmienić, że nie mieliśmy większych problemów z komunikacją radiową przynajmniej wewnątrz teamu. Nie pamiętam jak było z HQ.
Plusy:
+ woda w respach;
+ zakwaterowanie;
+ wystarczająca ilość ciepłych posiłków oraz napojów przez cały czas trwania imprezy (pifpaf otwarty non-stop);
+ regularny transport do HQ;
+ sprawiedliwie rozmieszczone respy.
Minusy:
- brak klucza do pokoju;
- obowiązek noszenia kasku w budynkach - bezwzględnie (choć tu rozumiem organizatora);
- brak stanowiska do napełniania butli HPA, ponoć dostaliśmy jakąś do budynku 417 ale szybko się skończyła;
- za krótko padało 😊
Reasumując impreza udana jeśli o mnie chodzi i jeśli w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja, będę starał się na niej pojawić.
Reszta streszczenia Beraniego jest wyczerpująca. Brakuje jedynie opisu szturmu Ammo Point przy punkcie D5 i przyległych do niego budynków 411 i 412 z dnia drugiego. Prawie cały oddział został wybity podczas szturmu na 411. Udało się go kilkadziesiąt minut utrzymać. Zdołałem przetrwać do przybycia posiłków, niestety była to akcja niefortunna. Pojazd podjechał od strony południowej i zatrzymał się na zasiekach - dalszy przejazd był niemożliwy. Niestety nie wiem co to była za drużyna, a właściwie kilka składających się z obcokrajowców.
Po użyciu dymu próbowali przebić się i wspomóc opanowane budynki 411 i 412, jednak silny ostrzał z naszego ukochanego "Muzeum" oraz południowo-wschodniej części miasta skutecznie im to uniemożliwiał. Dawałem ogień zaporowy pilnując ruin między budynkami 411 i 413 (Muzeum) ubijając tam pokaźną ilość Ostravian. Niestety świeża dostawa wrogich operatorów od strony południowo-wschodniej poskutkowała trafieniem i wyeliminowaniem mnie z dalszej akcji (byłem już ranny). Dołączyłem do chłopaków w południowym respie.
Jedyny niesmak wywołała u mnie ostatnia akcja, w której jak wspomniał Berani zostaliśmy trafieni z okna "czystego" budynku. Pomijając to, od strony miasta, na ulicy zebrała się pokaźna grupa "nieżywych" żołnierzy Ostravii, którzy na cały głos komentowali i wyśmiewali trwający właśnie szturm. Wcześniej, w sąsiedztwie wagonów także napotkaliśmy wrogich graczy bez szmat, na luzie rozmawiających i mających wszystko gdzieś.
Muszę jeszcze nadmienić, że nie mieliśmy większych problemów z komunikacją radiową przynajmniej wewnątrz teamu. Nie pamiętam jak było z HQ.
Plusy:
+ woda w respach;
+ zakwaterowanie;
+ wystarczająca ilość ciepłych posiłków oraz napojów przez cały czas trwania imprezy (pifpaf otwarty non-stop);
+ regularny transport do HQ;
+ sprawiedliwie rozmieszczone respy.
Minusy:
- brak klucza do pokoju;
- obowiązek noszenia kasku w budynkach - bezwzględnie (choć tu rozumiem organizatora);
- brak stanowiska do napełniania butli HPA, ponoć dostaliśmy jakąś do budynku 417 ale szybko się skończyła;
- za krótko padało 😊
Reasumując impreza udana jeśli o mnie chodzi i jeśli w przyszłym roku odbędzie się kolejna edycja, będę starał się na niej pojawić.
Relacja Dragon
ORGANIZATOR
Szkolenia, turnieje
Niestety nie mogę się tutaj wypowiedzieć. Miałem być na dwóch szkoleniach i na turnieju z ostrej i IPSC, ale jak wiecie choroba rozwaliła mi plany i zdążyłem tylko na niecałą dobę głównego punktu z agendy.
Ogólnie
Tutaj jak na poprzednim ASGARDzie wszystko na bardzo wysokim poziomie. Poczynając od identyfikatorów oraz mapy, parking, miejsca do noclegu, logistykę, a kończąc na zapleczu gastronomicznym (z czego akurat nie korzystałem).
Scenariusz
W moim odczuciu został przygotowany, albo wcześniej pod ERIMOR, albo moderowany w trakcie na korzyść naszej strony z wykorzystaniem elementów LARPu (cywili), tak aby wytłumaczyć zwycięstwo ERIMORU. Tak czy inaczej nie podobają mi się takie rozwiązania. Moim zdaniem moderacja nie powinna działać nigdy na kogoś stronę, a jedynie delikatnie wyrównywać szanse wynikające z różnic w sprzęcie czy doświadczeniu.
Dowodzenie
Dowodzenie na bardzo niskim poziomie. Oczekuję czegoś więcej niż tylko pleceń typu "wsiadaj na pakę, będzie zadanie". Z tego co wiem nie było żadnej odprawy. Nie ustalono też hasła. Próbowałem kilka razy porozmawiać z naszym dowódcą kompani o tym jak wygląda sytuacja i jakie są zadania. Na pierwsze nie wiele miał do powiedzenia, a co do drugiego to brakowało mu pomysłów na zrobienie czegokolwiek więcej niż trzymanie dwóch budynków na południu, czy też szarży od czasu do czasu na jakiś obiekt bez wsparcia pojazdów. Co do pojazdów to jak później się dowiedzieliśmy, to robiły inne zadania niż cała reszta. Poza tym był praktycznie brak łączności radiowej z dowódcą.
Podsumowanie
Moja niedyspozycja nie pozwoliła mi w tym roku cieszyć się tak tą imprezą jakbym chciał. Przed wyjazdem byłem nastawiony głównie na to co działo się przed strzelanką. Strzelanie było ok, ale wciąż brakuje tu lepszych dowódców i organizacji w polu. Wiedziałem, że będzie chaos, ale miałem nieco nadziei, po ich szkoleniu z dowodzenia, że będzie teraz z tym nieco lepiej. Co do sposobu wybierania zwycięzcy wydarzenia, to nie jest dobrze, że o punktach jakie składają się na ocenę dowiadujemy się na apelu kończącym event, bo przecież jak mamy się starać wygrać skoro nie wiemy co trzeba zrobić, aby przybliżyć się do zwycięstwa...
SFSG
Przygotowania
Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Zorganizowaliśmy spotkanie u Beraniego przed imprezą i obgadaliśmy co chcemy tam robić, jaki zabierzemy sprzęt, kiedy wyjeżdżamy i jak. Analizowaliśmy mapy i ukształtowanie terenu.
Impreza
Trzymaliśmy się razem. Działaliśmy w sposób zorganizowany. Trzymaliśmy szyk. Odparliśmy szturmy na budynek, co ukazała, iż uczymy się na naszych błędach. Na drugi dzień patrolowaliśmy południe obszaru i zdobyliśmy flagę. Mielibyśmy dwie, ale ktoś z dowodzenia zapomniał nam powiedzieć, że flagi nie działają po 1600. Patrol zakończyliśmy robiąc spustoszenie w szeregach przeciwnika atakujących nasz przyczółek w mieście.
Podsumowanie
Moim zdaniem imprezę uratowało nasze podejście do tematu i sposób działania.
WNIOSKI
ASGARD to dobra impreza. Ma swój klimat i jest dobrze (ma jeszcze niedociągnięcia) przygotowana od strony organizatora. Moim zdaniem nie należy się nastawiać tutaj na jakieś ambitne rozwiązania. Trzeba traktować tą imprezę jak wydarzenie czysto rozrywkowe. Korzystać ze szkoleń i turniejów (zwłaszcza, że są w cenie biletu).
Szkolenia, turnieje
Niestety nie mogę się tutaj wypowiedzieć. Miałem być na dwóch szkoleniach i na turnieju z ostrej i IPSC, ale jak wiecie choroba rozwaliła mi plany i zdążyłem tylko na niecałą dobę głównego punktu z agendy.
Ogólnie
Tutaj jak na poprzednim ASGARDzie wszystko na bardzo wysokim poziomie. Poczynając od identyfikatorów oraz mapy, parking, miejsca do noclegu, logistykę, a kończąc na zapleczu gastronomicznym (z czego akurat nie korzystałem).
Scenariusz
W moim odczuciu został przygotowany, albo wcześniej pod ERIMOR, albo moderowany w trakcie na korzyść naszej strony z wykorzystaniem elementów LARPu (cywili), tak aby wytłumaczyć zwycięstwo ERIMORU. Tak czy inaczej nie podobają mi się takie rozwiązania. Moim zdaniem moderacja nie powinna działać nigdy na kogoś stronę, a jedynie delikatnie wyrównywać szanse wynikające z różnic w sprzęcie czy doświadczeniu.
Dowodzenie
Dowodzenie na bardzo niskim poziomie. Oczekuję czegoś więcej niż tylko pleceń typu "wsiadaj na pakę, będzie zadanie". Z tego co wiem nie było żadnej odprawy. Nie ustalono też hasła. Próbowałem kilka razy porozmawiać z naszym dowódcą kompani o tym jak wygląda sytuacja i jakie są zadania. Na pierwsze nie wiele miał do powiedzenia, a co do drugiego to brakowało mu pomysłów na zrobienie czegokolwiek więcej niż trzymanie dwóch budynków na południu, czy też szarży od czasu do czasu na jakiś obiekt bez wsparcia pojazdów. Co do pojazdów to jak później się dowiedzieliśmy, to robiły inne zadania niż cała reszta. Poza tym był praktycznie brak łączności radiowej z dowódcą.
Podsumowanie
Moja niedyspozycja nie pozwoliła mi w tym roku cieszyć się tak tą imprezą jakbym chciał. Przed wyjazdem byłem nastawiony głównie na to co działo się przed strzelanką. Strzelanie było ok, ale wciąż brakuje tu lepszych dowódców i organizacji w polu. Wiedziałem, że będzie chaos, ale miałem nieco nadziei, po ich szkoleniu z dowodzenia, że będzie teraz z tym nieco lepiej. Co do sposobu wybierania zwycięzcy wydarzenia, to nie jest dobrze, że o punktach jakie składają się na ocenę dowiadujemy się na apelu kończącym event, bo przecież jak mamy się starać wygrać skoro nie wiemy co trzeba zrobić, aby przybliżyć się do zwycięstwa...
SFSG
Przygotowania
Byliśmy bardzo dobrze przygotowani. Zorganizowaliśmy spotkanie u Beraniego przed imprezą i obgadaliśmy co chcemy tam robić, jaki zabierzemy sprzęt, kiedy wyjeżdżamy i jak. Analizowaliśmy mapy i ukształtowanie terenu.
Impreza
Trzymaliśmy się razem. Działaliśmy w sposób zorganizowany. Trzymaliśmy szyk. Odparliśmy szturmy na budynek, co ukazała, iż uczymy się na naszych błędach. Na drugi dzień patrolowaliśmy południe obszaru i zdobyliśmy flagę. Mielibyśmy dwie, ale ktoś z dowodzenia zapomniał nam powiedzieć, że flagi nie działają po 1600. Patrol zakończyliśmy robiąc spustoszenie w szeregach przeciwnika atakujących nasz przyczółek w mieście.
Podsumowanie
Moim zdaniem imprezę uratowało nasze podejście do tematu i sposób działania.
WNIOSKI
ASGARD to dobra impreza. Ma swój klimat i jest dobrze (ma jeszcze niedociągnięcia) przygotowana od strony organizatora. Moim zdaniem nie należy się nastawiać tutaj na jakieś ambitne rozwiązania. Trzeba traktować tą imprezę jak wydarzenie czysto rozrywkowe. Korzystać ze szkoleń i turniejów (zwłaszcza, że są w cenie biletu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz