HIDDEN & DANGEROUS IV
10-11.11.2018
W dniu 10.11.2018 wzięliśmy udział w czwartej odsłonie lokalnego "mini-milsimu" Hidden & Dangerous. Impreza odbyła się w opuszczonej bazie wojskowej pod Poznaniem i przewidziana była na max 12 godzin. Do gry przystąpiliśmy w składzie 4 osób, kompletnie nieprzygotowani, bez żadnych ustaleń, bez planu działania, bez wyznaczonego dowódcy, a 2 z 3 GPS'ów okazały się zupełnie nieprzydatne. Na domiar złego, śmigło, które miało nas przetransportować na miejsce zrzutu, zostało zestrzelone:
Na szczęście zderzenie z glebą skończyło się tylko jednym rannym. Szybkie opatrzenie i wbiliśmy w las. Teraz należało odnaleźć się w terenie i wyznaczyć trasę na pierwszy punkt z towarem. W oddali słychać już było nadlatującą kolejną ekipę, ruszyliśmy więc na ustalone koordynaty. Do pierwszej tego dnia lokalizacji dotarliśmy dość szybko. Na miejscu okazało się jednak, że nie ma zasobnika. Mimo długich poszukiwań nie udało się go odnaleźć. Lekko podkurwieni ruszyliśmy w kolejne miejsce gdzie szczęśliwie odzyskaliśmy pierwszą paczkę. Zdobywanie kolejnych punktów wyglądało podobnie: w miarę szybka nawigacja przez las, zastyganie i nasłuchiwanie od czasu do czasu, podejście pod punkt z ubezpieczeniem. Zdarzyło się kilka razy, że w niedużej odległości słychać było wyraźnie przemieszczanie się wroga. Zalegaliśmy wtedy na glebie kilka długich minut i nasłuchiwaliśmy. W tej grze nastawieni byliśmy na zrywanie kontaktu. Strzały miały paść tylko w ostateczności. W ciągu ok 3,5h odwiedziliśmy wszystkie koordynaty. W dwóch z nich, mimo długich poszukiwań, nie znaleźliśmy zasobników z towarem.
Okno zadania głównego mieliśmy wyznaczone na 21.30-21.45. Ok 21.00 zrobiliśmy sobie mały odpoczynek w okolicy bunkra, a o 21.30 byliśmy gotowi do akcji. Tu popełniliśmy mały błąd i podzieliliśmy się na dwa zespoły. Jeden miał wejść z czapy, drugi z boku. Wskutek utraty łączności straciliśmy długie minuty na zsynchronizowanie wejścia. W końcu jednak się udało i cała akcja skończyła się pomyślnie, choć mieliśmy jednego rannego. Teraz pozostało jeszcze przeprowadzenie bezpiecznego EXFIL'u. Z tym też nie było problemu i krótko po 22.00 byliśmy już na parkingu.
Noc, brak łańcucha dowodzenia, skryte działanie w małych grupach na wrogim terenie, wszyscy przeciwko wszystkim - to jest zawsze przepis na udaną imprezę i do takich zaliczamy H&D IV. Wielkim plusem był też zakaz używania optoelektroniki bo po pierwsze wyrównywał szanse, a po drugie powodował, że gracze zdani byli wyłącznie na własne zmysły, co z kolei podnosiło poziom emocji.
Zdjęcia pochodzą z: https://www.facebook.com/EvePhoto-313698042571159/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz