Na tą imprezę zostaliśmy zaproszeni przez Fort Knox, aby ubarwić scenariusz w roli terrorystów.
Ogólne założenie jakie znaliśmy było dość proste: przeciwdziałać zwiadowi przeciwnika, zatrzymać szturm, obronić skrzynie. Niestety życie zweryfikowało te założenia.
Etap 1 Rozpoznanie
Wiedzieliśmy, że przeciwnik będzie prowadził rozpoznanie, i aby to urozmaicić dostaliśmy szereg zadań do wykonania w określonych ramach czasowych: odprawianie modłów śpiewanych(niestety YouTube działał słabo, więc przez większość czasu sami komponowaliśmy i wykonywaliśmy pieśni za cześć bliżej nieokreślonego bóstwa – mamy nadzieję, że nikt poza nami tego nie nagrał), modły na dachu, scenki rodzajowe z zakładnikiem.
Dodatkowo zakazano nam patroli poza obrębem budynków oraz zakaz otwierania ognia.
Żeby urozmaicić sobie czas zjedliśmy fasolkę po bretońsku, tajskie curry i odpaliliśmy grilla (oczywiście bez wieprzowiny jak na prawdziwych terrorystów przystało) .
Etap 2 Szturm
Plany obrony mieliśmy ambitne. Mimo dziesięciokrotnej przewagi liczebnej nieprzyjaciela zamierzaliśmy się utrzymać i nie dopuścić do przejęcia skrzyń. Na pół godziny przed szturmem pojawił się prowadzący szkolenie z nowym ROE. M.in. zakazano nam strzelania z okien do podchodzącego szturmu i zostaliśmy rozproszeni po wszystkich częściach budynków.
Na koniec dostaliśmy jeszcze szanse na zrespawanie się i małą akcję odwetową. Zaatakowaliśmy niczym niemiecki czołg (znienacka) grupę snajperów na ich OBP.
Ciężko w jakikolwiek sposób ocenić tą imprezę z naszej perspektywy. Nie możemy powiedzieć, że braliśmy udział w scenariuszu, byliśmy tam po prostu rekwizytami. Ale, że zawsze potrafimy się dobrze bawić to się nie nudziliśmy, śpiewaliśmy fajne piosenki i jedliśmy zajebiste mięso(oczywiście nie wieprzowe).
Ostatnio na blogu nie wiele się działo(bo imprez godnych opisania nie było) pojawiło się pytania, czy nasza ekipa nadal istnieje. Tak, mamy się świetnie, a od tygodnia można podglądać nasze poczynania przez FB [TUTAJ]